.

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2022-09-19 00:10:32

Marcus Hearnshaw
Administrator
Dołączył: 2022-09-18
Liczba postów: 73
WindowsOpera 90.0.4480.84

1. Bar

Marcus jak co tydzień, sobotni wieczór spędzał na mieście. Nie miał ulubionej knajpy, do której regularnie zaglądał i za każdym razem umilał sobie czas wolny w innym miejscu. Lubił różnorodność i świadomość, że nie jest jednym z tych stałych bywalców, których wszyscy kojarzyli z regularnych wizyt w barach. Takie działania umożliwiały mu zachowanie swego rodzaju anonimowości i pozwalały uniknąć nawiązywania kontaktów z ludźmi, z którymi wcale nie chciał rozmawiać, a którzy po wypiciu kilku kolejek robili się niezwykle rozmowni i towarzyscy, czym wielokrotnie zaburzali jego spokój. Całe życie sam decydował o tym, z kim chce się zadawać i nie dbał o to, że w oczach wszystkich, całkiem słusznie, wychodził na aspołecznego odludka. Swoje kontakty z innymi ograniczał do klientów kancelarii oraz kobiet.
Praca oferowała finansową stabilizację, którą zawdzięczał doświadczeniu, swojej zawziętości i łatwości w przyswajaniu wiedzy. Były to czynniki, dzięki którym nie mógł narzekać na brak klientów, uchodząc po latach za jednego z najlepszych prawników i specjalistów od spraw finansowych w Glasgow i nie tylko. Pierwsze lata pracy w zawodzie nie były łatwe. Wybicie się na rynku i udowodnienie, że był człowiekiem, któremu można było zaufać, powierzając pieczę nad finansami, jak i skomplikowanymi sprawami prywatnymi, czy też biznesowymi, jakie kończyły się na sali sądowej. Latami starał się o to, by obecnie znajdować się na takim etapie, na którym zgłaszali się do niego ludzie z całego kraju. Jedni zachęceni opiniami, z którymi mogli się zapoznać w sieci, inni zaś z polecenia usatysfakcjonowanych współpracą znajomych.
Kobiety były zaś odskocznią. Nawiązywał z nimi krótkie romanse, nie myśląc nawet o tym, że w pewnym wieku wypadałoby się ustatkować. Nie potrzebował związków i kogoś bliskiego u swojego boku. Dla niego był to tylko seks dający często jednostronną przyjemność. Zabawa. Swego rodzaju hobby, któremu oddawał się w najlepsze od czasów szkoły średniej. Przesiąknął takim stylem życia, w którym płeć przeciwna stawała się w jego rękach zabawką, z jaką mógł zrobić, co tylko chciał, by ostatecznie porzucić ją w kąt jak śmiecia. Wielokrotnie spotykał się z rozczarowaniem oraz oburzeniem, nierobiącym na nim żadnego wrażenia. Zawsze, gdy napotykał rozczarowanie lub wściekłe spojrzenie jednorazowej kochanki, obdarzał ją swoim złośliwym uśmiechem i chłodnym spojrzeniem. Mogły krzyczeć, płakać, grozić, ale to nie przynosiło żadnych efektów poza satysfakcją, jaką odczuwał, gdy docierało do niego, że czuły się zranione i wykorzystane.
Siedząc przy jednym ze stolików ustawionych w kącie lokalu, obserwował otoczenie, szukając kolejnej kobiety, którą mógłby się zabawić. Leniwie obracał w dłoni prawie pustą szklankę, którą od dwóch godzin barman uzupełniał kolejnymi dolewkami szkockiej i zastanawiał się nad tym, czy dzień ten nie będzie jednym z tych, kiedy do swojego domu wróci sam. Coraz bardziej znużony, po kolejnej godzinie poczuł iskrę nadziei, gdy przy jednym ze stolików po drugiej stronie lokalu dostrzegł dwie znajome sylwetki. Myśl, która zrodziła się w jego głowie, wydawała się szaleństwem, ale postanowił zaryzykować. Od dawna miał do niej słabość. Pamiętał dzień, kiedy zobaczył ją po raz pierwszy. Młoda, atrakcyjna, ale nieletnia, co było barierą, której przekraczać nie chciał. Potem mijały kolejne miesiące, a on dostrzegał, jak wyrastała na młodą kobietę, która wzbudzała w nim coraz większe zainteresowanie.
Dobry wieczór – odezwał się, gdy po chwili przystanął przy stoliku i odsunął jedno z wolnych krzeseł, żeby dosiąść się do dwóch nastolatek. – Dzisiaj bez Jonathana? Byłem przekonany, że wspomniał mi, że jesteście umówieni – zwrócił się do jednej z dziewczyn, która od pewnego czasu spotykała się z jego znajomym. Zaraz jednak przeniósł wzrok na drugą z dziewczyn. – Panno Harlow, nie spodziewałem się, że możemy się spotkać w takim miejscu. Rodzice nie mają nic przeciwko? Wydaje mi się, że zależy im na poprawieniu sytuacji finansowej, a ojciec wspominał, że będziecie pracować nad reklamą, by przyciągnąć nowych gości do pensjonatu – zagaił, zainteresowany tą kwestią równie mocno, jak tym, czemu jej koleżanka nie spędzała tego wieczoru z jego kumplem.

Offline

#2 2022-09-19 18:49:09

Laura Harlow
Administrator
Dołączył: 2022-09-19
Liczba postów: 69
WindowsChrome 105.0.0.0

Odp: 1. Bar

Wolna.
Właśnie tak czuła się Laura Harlow, ilekroć tylko znajdowała się z dala od rodzinnej miejscowości. Większe miasta kusiły ją od zawsze całym ogromem swoich możliwości, a te młoda dziewczyna pragnęła w stu procentach wykorzystać. Małomiasteczkowe życie kojarzyło się jej z wesołym, przepełnionym przygodami dzieciństwem, kiedy to wraz z koleżankami widywała się na placu zabaw lub szkolnym boisku, gdy niezwykle chętnie brała udział w organizowanych grach oraz zawodach sportowych dla dzieciaków z okolicy, poszukiwaniem skarbów po lesie, górskich wycieczkach, niedzielnych popołudniach spędzanych nad wodą. Kojarzyło się jej z ugruntowanymi od podstaw przyjaźniami, pierwszymi miłostkami i niewinnymi buziakami, które skradało się komuś na murku nieopodal szkoły. Lubiła to, że wszyscy się znali, że między sąsiadami panowała serdeczność, że zawsze był ktoś, do kogo można byłoby zwrócić się z prośbą o pomoc. Istniały jednak również i ciemne strony rzucające mroczny cień na ciepłe wspomnienia; zachowanie anonimowości było praktycznie niemożliwe, człowiek nieustannie znajdował się na świeczniku, każdy popełniony błąd był szeroko komentowany przez małą, zamkniętą na nowości społeczność, a ilość opcji rozwoju można było zliczyć na palcach jednej dłoni.
Chyba właśnie dlatego tak bardzo lubiła odwiedzać swoją przyjaciółkę – Josephine.
Laura bardzo doceniała wszystkie te chwile, które mogły spędzić z dala od domu i to na czynnościach dużo przyjemniejszych niż porządki czy pomoc w rozwijaniu rodzinnego interesu. Dużo bardziej cieszyły ją momenty spędzane w kawiarniach, w kinie, na zakupach czy gdziekolwiek tam, gdzie mogły odpocząć lub się zabawić. Do tej ostatniej czynności najlepiej nadawały się bary i kluby, których uroki blondynka również zdążyła odkryć właśnie dzięki pomocy Jo. Ilekroć zatem odwiedzała ją w weekendy, jeden wieczór zawsze poświęcały właśnie alkoholowi i dudniącej w uszach muzyce, która sama niosła je na parkiet.
To był jeden z nich, dlatego dziewczyny – po kolejnym tanecznym maratonie i z nowymi drinkami w dłoniach – znów opadły na siedzenia przy stoliku, z którego miały niezwykle dobry widok na całą salę i bawiących się w najlepsze ludzi. Laura brała wprawdzie pod uwagę to, że do ich niewielkiego grona mógł się ktoś dołączyć, wszak działo się to niemal za każdym razem, gdy tylko wychodziły do miejsc tego typu, ale na pewno nie spodziewałaby się, że mogłaby to być osoba tak dobrze jej znana.
Widok Marcusa, prawnika, z którego usług od jakiegoś czasu korzystali jej rodzice, był zaskoczeniem, którego dziewczyna nawet nie próbowała ukryć.
Dobry wieczór – odparła niemal równo z Josephine, która zdawała się czuć dużo bardziej swobodnie. To również nie budziło w blondynce większego szoku, wszak doskonale wiedziała, kim był Jonathan i jaki udział w aktualnym życiu Jo miał. Z perspektywy czasu naprawdę nie potrafiła zrozumieć, dlaczego naiwnie sądziła, że codzienność na tak wysokim poziomie przyjaciółka była w stanie zagwarantować sobie zwyczajną pracą w jakimś pierwszym z brzegu lokalu. Kiedy zatem dziewczyna zdobyła się na wyznanie jej prawdy, wszystkie elementy układanki zaczęły do siebie pasować – zupełna zmiana stylu ubierania, mocniejsze makijaże, obeznanie we wszystkich tych miejscach w mieście. Jak mogłaby się tego nie nauczyć, skoro przebywała tam na co dzień z dużo starszym kochankiem? Bo słowo sponsor wciąż nie przechodziło Laurze przez gardło.
Wypadło mu jakieś spotkanie. Dołączy później – wyjaśniła Josephine tonem, który sugerował, że nie było to dla niej nic niezwykłego, tak samo zresztą jak sama konwersacja z Marcusem. Laura za to wsunęła do ust słomkę i zrobiła sporego łyka alkoholu – nie dlatego, że miała na to ochotę, ale dla zajęcia się czymkolwiek. Bo przecież nie oczekiwała, że zostanie pełnoprawnym rozmówcą.
Nie jestem ani księgową, ani nie zajmuję się sprawami PR’u – odparła po chwili, dopiero po kilku sekundach uświadamiając sobie, że nie zabrzmiała nawet w połowie tak przyjaźnie, jak Jo. – Moja siostra też jest całkiem niezłą pomocą – dodała zaraz potem, na swój sposób próbując rozluźnić atmosferę i nieco poprawić pierwsze prawdopodobnie fatalne wrażenie.

Offline

#3 2022-09-19 19:17:53

Marcus Hearnshaw
Administrator
Dołączył: 2022-09-18
Liczba postów: 73
WindowsOpera 90.0.4480.84

Odp: 1. Bar

Zaskoczony widokiem młodej Harlow zastanawiał się nad tym, jak wiele wiedziała o życiu swojej koleżanki. Przez myśl przeszło mu, że mogła wiedzieć wystarczająco dużo, by dzięki temu spotkaniu połączyć fakty i podjąć się prób odwodzenia rodziców od współpracy z człowiekiem, który w gronie swoich znajomych miał ludzi gotowych płacić młodym dziewczynom za towarzystwo. Z człowiekiem, który sam mógł sięgać po taką formę współpracy z kobietami sponsorując ich potrzeby na jasnych zasadach.
Nie chciał z tego tytułu żadnych problemów. Nie zbijał majątku na współpracy z jej rodzicami, ale na swój sposób lubił tę rodzinę. Pan Harlow był w jego odczuciu bardzo sympatycznym człowiekiem. Marcus nie rozumiał tylko, dlaczego ten nie zdecydował się pójść za jego radą i przeprowadzić z tak małego miasta stanowiącego bardzo zamkniętą społeczność do miejsca bardziej zaludnionego, może nawet typowo turystycznego, gdzie mógłby się odkuć finansowo. Harlow szedł w zaparte. Tłumaczył się tym, że nie chciał porzucać miejsca, które było domem jego rodziny od kilku pokoleń. Marcus musiał to zaakceptować, nawet jeśli odbijało się to na ich współpracy, a terminy kolejnych płatności wydłużały się z każdym miesiącem.
Faktycznie, wspominał o spotkaniu – przyznał, przypominając sobie jedną z ostatnich rozmów ze znajomym. Ta nie wzbudzała w nim większego zainteresowania, gdy jedynym interesem, który obchodził Marcusa była jego własna kancelaria. Często słuchał opowieści o tym, jak układało się kumplowi, ale wszelkie informacje wchodziły mu jednym uchem i wychodziły drugim. Nie był z tych ludzi, którzy angażowali się w sprawy znajomych, doradzali, odradzali czy wspierali ich na każdym kroku. Przez całe życie był zdany tylko na siebie i wychodził z założenia, że inni również powinni. Był jednak cwany i udawał zainteresowanie tylko dlatego, że z doświadczeń innych potrafił często wyciągnąć coś, co mógł wykorzystać w swojej pracy lub życiu prywatnym. Przykładów nie trzeba było szukać daleko, bo to właśnie Jonathan, którego poznał już na studiach, był prowodyrem tego, jakimi kobietami zaczynał interesować się Hearnshaw.
Oczywiście, że nie jesteś – odparł, rzucając jej pełne dezaprobaty spojrzenie. – A twoja siostra wykazuje się większym rozsądkiem i odpowiedzialnością. Bez owijania w bawełnę, biznes prosperuje fatalnie. Nie wydaje ci się, że to odpowiedni czas na to, żebyś ich wsparła i zaczęła zarabiać na swoje przyjemności? Nie jest ci wstyd żyć na ich rachunek, gdy sami próbują związać koniec z końcem? – dodał chłodno, a brew mu drgnęła, podkreślając tym samym ogarniającą go ciekawość względem tego, co nią kierowało. Ocenianie innych przychodziło mu z dziecinną łatwością, a mówienie o tym, co myślał, nie stanowiło problemu, nawet jeśli druga strona mogła poczuć się urażona. Nie robiło na nim wrażenia również to, że swoje słowa kierował do córki klientów, czego robić nie powinien. Wiedząc, jak kiepsko miały się sprawy w pensjonacie i widząc nastawienie dziewczyny, z góry zaszufladkował ją jako jedną z tych niewdzięcznych małolat, która miała oczekiwania, ale nie paliła się do tego, by dać coś od siebie.
Josie, co o tym myślisz? W końcu jesteś niezależna, a dodatkowo łączysz przyjemne z pożytecznym – zwrócił się do drugiej z dziewczyn tonem dużo bardziej uprzejmym. Josephine potrafiła zarobić na siebie. W sposób nietypowy, ale znał ją od dłuższego czasu i nie wydawało mu się, by była niezadowolona z układu, w jaki weszła z Jonathanem. Jego kumpel również nie dał mu nigdy do zrozumienia, że coś było nie tak, a młoda stwarzała mu problemy.

Offline

#4 2022-09-19 19:18:36

Laura Harlow
Administrator
Dołączył: 2022-09-19
Liczba postów: 69
WindowsChrome 105.0.0.0

Odp: 1. Bar

Laura – wbrew wszelkim pozorom – wiedziała naprawdę dużo; zarówno o tym, jak kiepsko prosperował wymarzony sobie przez rodziców interes, jak i o sposobie zarabiania na życie swojej najlepszej przyjaciółki. Ze swego rodzaju nostalgią wracała zatem do wspomnień, w których jej ojciec oraz matka pracowali na normalnym etacie, a ich codzienność znajdowała się na niezbyt wysokim, ale wciąż satysfakcjonującym poziomie, a najbliższa jej sercu koleżanka prowadziła swoje życie zbliżone do tego, jakie posiadała sama blondynka. Harlow nigdy nie była zachwycona momentami, w których dopadały ją uczucia z grona tych negatywnych, ale czasami naprawdę zazdrościła Jo; chociaż w domu jej rówieśniczki również się nie przelewało, to jednak znalazła w sobie odwagę, by wyrwać się z marazmu i skupić na sobie, zawalczyć o własną przyszłość i nie przejmować się tym, co działo się w miejscu, do którego obecnie wracała bardzo sporadycznie i nikt nie mógł jej za to winić. Rodzinna miejscowość nie oferowała niczego poza ciszą, a tej po kilku latach można było mieć po prostu dość. I nawet jeżeli aktualnie życie Josephine zbudowane było na kłamstwie – bo przecież w domu dziewczyny wciąż wierzono, że tak świetnie radziła sobie jako kelnerka – to ona wciąż wydawała się szczęśliwsza niż panna Harlow.
Blondynka milczała, dość niechętnie przysłuchując się wymianie informacji na temat Jonathana. Poznała go, miała okazję wymienić kilka zdań, ale to wciąż nie był ten poziom znajomości, dzięki któremu mogłaby powiedzieć o nim coś więcej i wtrącić się do dyskusji. Zamiast tego raz jeszcze podjęła się próby przeanalizowania tego, co wiedziała o znajomości mężczyzny z Josie. Wspólne wyjścia na miasto czy towarzyszenie mu podczas bankietów brzmiały jak bajka, za którą otrzymywała pieniądze i różne prezenty aktualnie upchnięte w szufladach jednej z szafek w wynajmowanym pokoju. Dużo wyższą ceną wydawał za takie życie wydawał się seks, na który Jo również się zdecydowała. I choć ta kwestia pozostawała dla Laury tajemnicą, to jednak była niemal przekonana, że ona takiego kosztu ponieść by nie chciała.
Nie wydaje ci się, że to idealny moment, żeby zasugerować mojemu ojcu zamknięcie tego interesu? – rzuciła, jednocześnie nie kryjąc zaskoczenia związanego z wymierzonym w nią atakiem. Marcusa znała bardziej z widzenia niż jakichkolwiek rozmów, wszak jego wizyty w jej rodzinnej miejscowości były bardzo sporadyczne i upływały pod znakiem długich dyskusji z ojcem Laury. Ona nie brała w nich bezpośredniego udziału, ograniczając swoją rolę do donoszenia kawy oraz ciastek. Można było zatem stwierdzić, że jej zdanie o mężczyźnie było raczej neutralne, ale obecnie szala ewidentnie przechyliła się w stronę tej negatywnej opinii. – Nie masz pojęcia, jak i na czyj rachunek żyję, a jeżeli próbujesz to ocenić po jednym przypadkowym spotkaniu w barze, to najwidoczniej jesteś kiepskim obserwatorem. Może tu leży problem? Może ty wcale nie jesteś tak dobrym doradcą, jak sądzą moi rodzice? – Z grzecznościowej formy zrezygnowała raczej nieświadomie i pod wpływem sprowokowanej przez Marcusa złości, ale nie przejmowała się tym nawet w połowie tak, jak powinna. – Wszyscy wiemy, że wyszłoby im na dobre, gdyby zamknęli i sprzedali tę budę, ale przecież tobie jest na rękę, że ciągną ten cyrk, prawda? – dodała, unosząc wymownie brew, chociaż w rzeczywistości nawet nie oczekiwała odpowiedzi. Był prawnikiem i żerował na ludziach takich, jak jej rodzice, toteż nie byłaby zaskoczona, gdyby kontynuowanie tej działalności było mu na rękę, nawet jeżeli płatności za usługi pojawiały się z opóźnieniem. To przecież wciąż była dodatkowa kasa.
Laura nie czuła się komfortowo w związku z tym, że całej dyskusji przysłuchiwała się Josie, a już na pewno nie podobało się jej to, że Marcus próbował wciągnąć ją w cały dialog. Harlow czuła narastającą irytację i z trudem powstrzymała się przed uszczypliwością dotyczącą rzekomej niezależności koleżanki.
Zdaje się, że twój pracodawca skończył już spotkanie – mruknęła, kiwając głową w kierunku rozglądającego się po barze Jonathana. Pojawił się szybciej, niż się spodziewała, dlatego dość niechętnie podniosła się ze swojego miejsca. – Będę przy barze. – Wyminąwszy Marcusa, krótko i z wymuszoną uprzejmością przywitała się z kochankiem Jo, po czym ruszyła we wcześniej wskazanym przez siebie kierunku.

Offline

#5 2022-09-19 19:25:17

Marcus Hearnshaw
Administrator
Dołączył: 2022-09-18
Liczba postów: 73
WindowsOpera 90.0.4480.84

Odp: 1. Bar

Wydaje mi się, że nie masz prawa mówić mi, jak mam pracować z twoim ojcem, a twoim jedynym obowiązkiem jest wspieranie go w miarę możliwości, czego ewidentnie nie robisz – odparł, wymownie wskazując na jej szklankę. Alkohol kosztował. Podróż z wiochy, w której mieszkała do większego miasta, również wiązała się z kosztami. Mogła na niego naskakiwać, ale oboje doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że gdyby nie jej rodzice i to, że odmawiali sobie, by dać jej i jej starszej siostrze, prawdopodobnie siedziałaby teraz w kiepsko płatnej pracy, zamiast imprezować w towarzystwie przyjaciółki. – Nie muszę być świetnym obserwatorem, by wiedzieć o tobie więcej, niż byś chciała. Wystarczy, że twoi rodzice są bardzo otwarci w naszych rozmowach.
Rodzice byli z niej dumni. Jak każda nastolatka miała swoje za uszami, ale nigdy nie powiedzieli na nią złego słowa. Chętnie chwalili się osiągnięciami Laury, jak również ich starszej córki. Opowiadali o rodzinnych spotkaniach, dzielili się wspomnieniami i zagadywali go, gdy przyjeżdżał do pensjonatu, by przejrzeć dokumentację i udzielić kolejnej prawnej porady.
Pomyśl, zanim dodasz coś więcej – warknął, nawet na nią nie patrząc. O ile sam czuł się uprawniony do oceniania ludzi z góry i robienia tego na głos, o tyle nie tolerował zachowania, jakim wykazała się w tym momencie Laura. Podważając jego zaangażowanie i dobre zamiary, jakimi kierował się we współpracy z jej ojcem, przekraczała bezpieczną granicę, której sięgała jego cierpliwość. Jedynie obecność Josie i jak się okazało Jonathana, sprawiała, że zachowywał spokój i tłumił ogarniające go zdenerwowanie. Z zaskoczeniem spojrzał na kochankę kumpla, kiedy Harlow wstała, wymownie nazywając go pracodawcą. Parsknięcie wymknęło się niekontrolowanie z ust Marcusa, gdy dostrzegł chłód, jaki towarzyszył dziewczynie, gdy przywitała się z Jonathanem.
Nie będę wam przeszkadzał. Mam niedokończoną rozmowę z tą młodą – rzucił, gdy sam w ramach powitania uścisnął sobie dłoń z Jonathanem. Wstał, zabierając ze stolika swoją szklankę. Z morderczym wzrokiem wbitym w plecy Laury, przecisnął się pomiędzy kilkoma osobami szukającymi dla siebie wolnego stolika i pokonał dzielącą go od baru odległość, obok od blondynki. – To samo. Razy dwa – zwrócił się do barmana i skinął głową na Harlow. Z zaciśniętą szczęką i zmarszczką na czole typową dla chwil, gdy był zdenerwowany, obserwował, jak bursztynowy trunek wypełnia dwie szklanki. Kiedy barman się oddalił, by obsłużyć innych klientów, chwycił za szkło i upił spory łyk, po czym spojrzał kątem oka na dziewczynę. – Nie znasz mnie. Nie wiesz nic o mnie i mojej pracy – zauważył ze stoickim spokojem. – Śmiem twierdzić, że nie wiesz nic o życiu i tym, co kieruje twoim ojcem. Myślisz, że nie rozmawiałem z nim o przyszłości pensjonatu? – dodał, ale nie czekał na odpowiedź. Odwrócił się i wsparł łokciem o blat, zatrzymując wzrok na profilu dziewczęcej twarzy. – Nie ma siły, która przekonałaby go do wprowadzenia zmian, dzięki którym ten żałosny biznes funkcjonowałby lepiej niż w tej waszej dziurze – wyjaśnił zgodnie z prawdą. Opcji na poprawę sytuacji finansowej rodziny Laury było wiele, ale żadna z nich nie miała siły przebicia w starciu z mężczyzną, który uwiązał się jednego miejsca i był zamknięty na większe zmiany.
Jednak przyznaję, że ten cyrk jest mi na rękę, bo dorabiam na problemach tego upartego drania, ale większe korzyści czerpałbym z tej współpracy w chwili, w której wziąłby sobie moje rady do serca i zdecydował się na wdrożenie zmian, zamiast żalić się, że ma na utrzymaniu dwie córki, które są od niego zależne finansowo. – Wraz z tymi słowami spojrzał przez ramię w stronę stolika, przy którym przed momentem siedzieli. Jonathan z typową dla siebie wprawą owijał sobie Josephine wokół palca, a ona wpatrywała się w niego jak w bankomat, którego zawartość gwarantowała dostatnią przyszłość. – Nie podoba ci się to. Ich układ i to, że Josie dzięki niemu nie musi się niczym martwić, prawda? – dopytał, powracając spojrzeniem do Laury.

Offline

#6 2022-09-19 19:28:57

Laura Harlow
Administrator
Dołączył: 2022-09-19
Liczba postów: 69
WindowsChrome 105.0.0.0

Odp: 1. Bar

Panna Harlow nie zwykła robić scen, a znajdowanie się w centrum jakiejkolwiek uwagi nigdy nie leżało w jej naturze. Nawet szkolne przedstawienia czy jakiekolwiek inne publiczne wystąpienia na szerszą skalę budziły w niej lęk, pod którego wpływem najchętniej zniknęłaby ze wszelkich radarów. Podobne uczucie dopadło ją dzisiaj i to z winy Marcusa. Do tej pory nie przejmowała się jego zdaniem w jakiejkolwiek kwestii i nie brała pod uwagę możliwości, w której to właśnie jego winą byłyby finansowe problemy rodziców. Był dla niej osobą zupełnie obojętną; znajomym, ale nie na tyle bliskim, by zależało jej na podtrzymaniu bardziej zażyłego kontaktu. Ten wieczór, nawet jeżeli zmienił cokolwiek w postrzeganiu prawnika, to tylko na gorsze, dlatego Laura nie czuła się winna w związku z odejściem od stolika, do którego w oczekiwaniu na kolejnego drinka powracała dyskretnym spojrzeniem.
Dziewczęcej uwadze nie umknęła zmiana, jaka zapanowała przy blacie od momentu pojawienia się Jonathana. Laura widziała, jak mężczyzna zerkał na Josephine, jak intensywnie przesuwał wzrokiem po jej sylwetce, jak wciąż szukał chociaż minimalnego kontaktu fizycznego. Jo wcale nie pozostawała mu dłużna, chichocząc i wciąż go zaczepiając. Blondynka nie byłaby zatem zaskoczona, gdyby po imprezie do mieszkania, w którym pokój zajmowała przyjaciółka, musiała wrócić sama. Z jednej strony wiedziała, że nie mogła winić koleżanki za to, że znalazła swój specyficzny sposób na łatwe i przyjemne życie. Każdy radził sobie tak, jak mógł, a jeżeli mogło odbyć się to niewielkim nakładem sił, to tylko głupiec porzuciłby tego typu okazję. Nie była tylko pewna, czy istniała jakaś granica i czy Josephine naprawdę zdecydowałaby się na spełnienie każdego życzenia Jonathana, bez względu na konsekwencje i jej własne samopoczucie? Powoli zaczynało się Harlow wydawać, że wcale nie znała swojej przyjaciółki. Jo już w niczym nie przypominała tej cichej, skromnej dziewczyny z małego miasta; tej, która dorabiała sobie w wakacje w miejscowym sklepiku z pamiątkami, która zajmowała się dzieciakami sąsiadów w weekendy i która śpiewała w szkolnym oraz kościelnym chórze. Była inna, pewna siebie i zdecydowanie pasowała do przesiąkniętego luksusem otoczenia. Laura cholernie jej tego zazdrościła.
Westchnęła ciężko, dość niechętnie skupiając uwagę na Marcusie. Nie sądziła, że mógłby przyjść za nią i że zdecydowałby się na kontynuowanie poruszonego wcześniej tematu.
Mogłabym powiedzieć to samo. Wiesz o mnie tylko tyle, ile powiedzą ci moi rodzice – odparła, mimo ogólnej dezaprobaty sięgając po szklankę z alkoholem. Nie planowała szaleć, ale ostatnie minuty spędziły ją w naprawdę podły nastrój, a znajdujące się w napoju procenty miały być jedynym skutecznym sposobem na powrót do samopoczucia, które towarzyszyło jej, kiedy przekraczały próg baru. – Mógł o tym pomyśleć, kiedy zdecydował się kupić tę ruderę. Albo kiedy postanowił spłodzić dzieci – rzuciła markotnie, ze wszystkich sił starając się ukryć smutek. Nie sądziła, że ojciec widział to w ten sposób i na dodatek dzielił się swoimi przemyśleniami z zupełnie obcym człowiekiem. Nigdy nie chciała być problemem, który spędzałby mu sen z powiek i sądziła, że dostrzegał starania jej oraz młodszej z córek. Rzadko o coś prosiły, a na pewne rzeczy starały się zapracować. Nie było to jednak nawet w połowie tak satysfakcjonujące jak możliwości, jakie aktualnie posiadała Josephine, w której stronę Laura znów zerknęła.
Gdyby miała trochę oleju w głowie, wiedziałaby, że za kilka lat on stwierdzi, że jest już za stara i za mało atrakcyjna, więc znajdzie sobie nową maskotkę, a ona zostanie z niczym i wtedy naprawdę będzie musiała radzić sobie z pensją kelnerki – skomentowała z kwaśną miną, bez większego skrępowania i jakiegokolwiek toastu wypijając cały alkohol. Jego smak sprawił, że na jej twarzy pojawił się jeszcze większy grymas. Wiedziała, że nie powinna była mówić takich rzeczy i że Marcus był ostatnią osobą, której mogła w tej sprawie zaufać, ale mimo to kontynuowała. – Bo właśnie to powiedziała w domu, wiesz? Że pracuje jako kelnerka i że napiwki są bardzo przyzwoite, a oni albo są głupi, albo bardzo chcą wierzyć w tę bajkę. – Wzruszyła ramionami, dopiero wtedy decydując się na to, by usiąść na barowym stołku. Wygładziwszy materiał czarnej sukienki, założyła nogę na nogę, a łokciami wsparła się o blat, wzrok zatrzymując na wysokości twarzy swojego rozmówcy. – Gdzie twoja utrzymanka? – zagaiła jak gdyby nigdy nic, tworząc dość odważne stwierdzenie, że skoro był kumplem Jonathana, to z pewnością bawił się w podobne układy, co on.

Offline

#7 2022-09-19 19:35:18

Marcus Hearnshaw
Administrator
Dołączył: 2022-09-18
Liczba postów: 73
WindowsOpera 90.0.4480.84

Odp: 1. Bar

Relacja tej dwójki była dla Marcusa czymś zaskakującym. Różnica wieku była ogromna. Do tego oboje pochodzili z dwóch różnych światów, a jednak zdawało się, że naprawdę znaleźli wspólny język i z biegiem czasu zapałali do siebie sympatią, którą utrzymywali w sztywnych ramach, w jakich nie było miejsca na uczucia. Hearnshaw nie pojmował, jak im się to udawało, ale mając na uwadze to, że poprzednie relacje kumpla trwały krócej, śmiał twierdzić, że w tym przypadku naprawdę chodziło o coś więcej niż układ i podstawą powodzenia takiego sponsoringu, było porozumienie między dwiema osobami. Sam nie sprawdzał tego na własnej skórze. Dotychczas preferował relacje krótsze, gdzie sponsorował kobiety i dziewczyny jednorazowo, czasem kilka razy oferując im to, czego najbardziej w danym momencie potrzebowały. Ograniczał się do konkretów, a jedyną rolą jego kochanek było zaspokojenie jego potrzeb w łóżku. Żadnych bankietów, wspólnych wyjść, długich rozmów, gdy tego potrzebował. W zamian otrzymywały prezenty, czasami pieniądze, a gdy miały już wszystko, każde szło w swoją stronę i żyło dalej. To było naprawdę wygodne. Zwłaszcza dla Marcusa, który nie chciał żadnych zażyłości, które widział, spędzając czas z kumplem i jego towarzyszką.
Może gdybyś nie była taką szarą myszką i czasami włączyłabyś się do rozmowy, to poznałbym cię lepiej – rzucił pół żartem, pół serio. Czasami chciał, żeby dołączyła do rozmowy, gdy próbowali ją do tego zachęcić i wcale nie chodziło mu o to, by poznać ją lepiej, ale o fakt, że mógłby zawiesić na niej oko na dłużej. Ona jednak skupiała się na innych sprawach, woląc zniknąć za drzwiami, by po chwili wrócić z kawą, ciastem i znów zostawić dorosłych samych sobie. – Liczył na sukces. Przeliczył się i teraz za to płaci, ale jest tylko człowiekiem. Ty nie popełniasz błędów? Jesteś idealna i wszystko, co robisz, przynosi oczekiwane efekty? – zagaił. Nie bronił jej ojca, ale chciał, by spojrzała na to z drugiej strony. Harlow miał ambicje, plany i dobre chęci, w ramach których chciał zagwarantować rodzinie finansową stabilizację. Nie przemyślał wszystkiego, rzucił się na głęboką wodę i teraz mierzył się ze skutkami swoich błędów.
Jonathan dobija do czterdziestki. Myślę, że szybciej się przekręci, niż ona zestarzeje. Poza tym lubi ją. Czasami żartuję sobie z tego sukinsyna, że w testamencie przepisze na nią cały majątek, więc nie martwiłbym się na twoim miejscu o to, co będzie za kilka lat. Dobrze się dogadują, trochę to trwa i nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie mieli zrezygnować z tego układu. – Marcusa nigdy nie interesowało to, jaką bajeczkę dla bliskich wymyśliła Josephine. Właściwie to cała ta sytuacja obchodziła go tyle, co nic, bo była kochanką Jonathana, a nie jego. Nie miał zwyczaju się wtrącać, a jego udział w tej relacji ograniczał się do sporadycznych spotkań we trójkę i rozmów z kumplem, gdy ten chwalił się swoim podbojem i tym, jak dobrze dogadywał się z nastolatką. – Co za różnica? To jej rodzina, jej kłamstwa i jej życie. Skoro tego chce, niech to robi. To ona podjęła decyzję i ona będzie ponosić konsekwencje, o ile w ogóle nastąpią. Czasami lepiej patrzeć na czubek własnego nosa, zamiast przejmować się życiem innym, wiesz? – dodał. On sam mógłby się martwić tym, że młoda dziewczyna wykorzysta jego kumpla, oskubie ze wszystkich pieniędzy i zniknie, ale nie martwił się, bo nie był to jego problem. Jonathan podjął decyzję, wybrał Josie i jeśli wywinęłaby mu jakiś numer, to będzie musiał mierzyć się z konsekwencjami na własną rękę, bo nikt go nie zachęcał, a tym bardziej nie zmuszał do wejścia w rolę sponsora.
Skąd myśl, że jakąś mam? – zapytał, uśmiechając się złośliwie i raz jeszcze spojrzał na kumpla i jego towarzyszkę. – Nie znalazłem takiej, którą chciałbym utrzymywać przez tak długi czas. To relacja na dłużej, więc musiałby to być ktoś, z kim byłbym w stanie wytrzymać. Josie jest w porządku. Jonathan dobrze trafił i niech mu się z nią powodzi – dodał, wzruszając ramionami. Nie miał cierpliwości do kobiet, a szczególnie do tak młodych dziewczyn. Jeśli nie wykazywały się duszami romantyczek i w pewnym momencie nie zaczynały świrować, to okazywały się niezwykle roszczeniowe i wymagające. Z biegiem czasu pozwalały sobie na coraz większe wymagania względem jego portfela, a ostatnim co chciał robić, to podporządkowywać się kobiecie dla seksu, który równie dobrze mógł znaleźć w jednym z licznych domów publicznych, gdzie panowały zasady gwarantujące bezpieczeństwo prostytutkom oraz klientom.
A co? Szukasz sponsora i liczysz na to, że znajdę miejsce w grafiku? – dopytał, nie kryjąc rozbawienia związanego z tą teorią. Była za spokojna. Zbyt przyzwoita. Nie wyobrażał sobie, że mogłaby się pokusić o tego typu relację, nawet jeśli w jej spojrzeniu dostrzegał cień zazdrości, ilekroć zerkała na przyjaciółkę. – Czego się napijesz? Jeszcze jedna whisky, czy wolisz coś innego? – dopytał, zmieniając temat, kiedy jego szklanka kolejny już raz tego wieczoru zaświeciła pustkami i machnął ręką na barmana, by podszedł i go obsłużył.

Offline

#8 2022-09-19 19:38:15

Laura Harlow
Administrator
Dołączył: 2022-09-19
Liczba postów: 69
WindowsChrome 105.0.0.0

Odp: 1. Bar

Niekoniecznie mi na tym zależy – wyjaśniła krótko, wzruszając ramionami. Był to gest co najmniej nieodpowiedni, wszak wskazywał na swego rodzaju ignorancję, ale Laura nie zamierzała się tym przejmować. Naprawdę niewiele brakowało, by dodatkowo pozwoliła sobie na wywrócenie oczami. Nie wtrącała się do biznesowych spotkań rodziców. Kiedy matka lub ojciec pytali ją o zdanie, to faktycznie się nim dzieliła, starała się doradzać lub – jak w przypadku pomysłu z pensjonatem – odradzać to, co wydawało się jej głupie i z góry było skazane na porażkę, ale nigdy nie wychodziła przed szereg, nie próbowała udawać najmądrzejszej i nie widziała powodów, dla których miałaby wchodzić w jakiekolwiek interakcje ze wspólnikami, prawnikami lub innymi osobami, w których państwo Harlow pokładali jakiekolwiek nadzieje w kwestii pomocy i ratowania tego, co z rodzinnego dobytku zostało. – Nie, nie jestem. Ale nawet ja wiem, że otwieranie pensjonatu w takiej małej, niemal zabitej dechami dziurze to szaleństwo, które nie może skończyć się dobrze i nic, co powiesz, nie zmieni mojej opinii – dodała, woląc uprzedzić ewentualne fakty i dać mężczyźnie do zrozumienia, że nie musiał się niepotrzebnie produkować. Posiadanie planów oraz marzeń nie było przestępstwem, ale forma ich realizacji mogła mieć różne skutki, o czym obecnie boleśnie przekonywali się jej rodzice.
Czy jednak chwilami nie była podobna do nich?
Doskonale pamiętała plany, jakie ona i Josephine tworzyły podczas licznych zabaw i spotkań. Natura estetki i zamiłowanie do pięknych, gustownie urządzonych wnętrz oraz zapierających dech w piersi budynków sprawiały, że wybór Laury zdawał się być oczywisty. Chciała studiować architekturę, tworzyć własne projekty i zasłynąć z czegoś po prostu swojego. Jo była gotowa pójść w zupełnie innym kierunku, wykorzystując swoją miłość i podejście do zwierząt. Weterynaria miała być spełnieniem marzeń, a wspólne, studenckie życie otwierało zupełnie nowe możliwości, których wykorzystanie obecnie było planem tylko jednej z nich.
Harlow nie miała do przyjaciółki pretensji. Początkowo była zaskoczona wyborem takiego życia i nie dziwiła się, że Jo przez długi czas nie przyznawała się do łączącego ją z Jonathanem układu. Niewiele osób podeszłoby do tego tak wyrozumiale i między innymi dlatego to wciąż pozostawało tajemnicą przed chociażby rodziną dziewczyny i innymi znajomymi z ich rodzinnego miasteczka. Laura zdążyła poznać naprawdę wiele szczegółów - czasami włącznie z tymi, które niekoniecznie ją interesowały - i wciąż nie była pewna, czy to naprawdę było warte tak wygodnego, pozbawionego trosk życia. Jo jednak wydawała się być zadowolona, a to chyba było w tym wszystkim najważniejsze, nawet jeżeli zdrowy rozsądek podpowiadał - lub powinien to robić, a w przypadku koleżanki zdawał się zupełnie nie działać - że było to rozwiązanie bardzo krótkoterminowe, bo przecież uroda przemijała, atrakcyjność znikała, a na jej miejsce znalazłoby się wiele innych kandydatek. Josephine ignorowała zatem widmo przyszłości, żyjąc tym, co działo się tu i teraz. Laura wolała działać nieco bardziej precyzyjnie i długoterminowo, choć aktualnie sama nie była pewna, co powinna była zrobić ze swoją codziennością; studia były wydatkiem, na który nie mogła sobie pozwolić, chęć pomocy rodzicom była ogromna, a na wyjazd do wielkiego miasta bez jakiegokolwiek zaplecza zdawała się być zbyt strachliwa, nawet jeżeli z każdym kolejnym dniem żywiła coraz większą nienawiść do miejsca, w którym się wychowała.
I strasznie ją to irytowało, zwłaszcza kiedy Marcus podzielił się z nią nieco większą ilością szczegółów.
Nie przejmować się życiem innych, hm? Tak jak robisz to ty? – rzuciła, jak gdyby nigdy nic, choć drżenie jej głosu wydawało się aż zbyt dosadne. Nie sądziła, że Josephine i Jonathan mogliby mieć się ku sobie również na tej prywatnej, zupełnie normalnej stopie. Była przekonana, że był to prosty, mający sztywne reguły układ, w którym nie było miejsca na szczerą sympatię i że miała rację, gdy twierdziła, że przyjaciółka skończy bez pieniędzy, szkoły i perspektyw na przyszłość. Najwidoczniej jednak inni mieli więcej szczęścia w życiu niż inni.
Wyglądasz na takiego, który mógłby jakąś mieć – wyznała bez ogródek, obracając w dłoni pustą już szklankę. Być może był to osąd niezgodny z prawdą i niesprawiedliwy, ale Marcus nie mógł mieć do niej pretensji o to, że obracał się w specyficznym towarzystwie i że Laura wzięła za pewniak przyzwyczajenia charakterystyczne dla jego członków. Skoro jego bliski kumpel urozmaicał sobie życie w ten sposób, istniało duże prawdopodobieństwo, że on również.
Nawet gdyby tak było, to nie byłoby cię na liście kandydatów. Robisz interesy z moim ojcem, a to bardzo krótka droga do tego, żeby mnie szantażować, jeżeli coś ci się nie spodoba lub będziesz miał kaprys, żeby mnie wkurzyć. – Raz jeszcze zupełnie świadomie przypisywała mu wiele negatywnych, o ile nie najgorszych cech, ale mężczyzna bardzo skrupulatnie na to zapracował swoim sposobem bycia i podejściem do wielu spraw – chociażby tego wieczoru, który był przecież tylko przypadkowym spotkaniem w barze.
Może być… – podjęła, wzrokiem sunąc po butelkach znajdujących się za barem. Wybór był ogromny, ale nie było jej dane go podjąć, wszak uprzedził ją barman, który podszedł do niej wraz z kieliszkiem wypełnionym winem oraz informacją, że był to prezent od siedzącego po drugiej stronie baru mężczyzny.
Laura zerknęła w tamtą stronę z nieskrywanym zaciekawieniem, dzięki czemu jej wzrok spotkał się ze spojrzeniem nieznajomego. Harlow uśmiechnęła się uroczo, niemo dziękując za wino, choć nawet jej uwadze nie umknął złośliwy błysk w uśmiechu, jaki w kierunku jej i Marcusa posłał ten konkretny gość lokalu.
To twój znajomy? – rzuciła, nie mając pojęcia, jak bardzo się pomyliła i że relacje obu mężczyzn szły w zupełnie innym, bardzo dalekim od przyjaźni kierunku.

Offline

#9 2022-09-19 19:43:48

Marcus Hearnshaw
Administrator
Dołączył: 2022-09-18
Liczba postów: 73
WindowsOpera 90.0.4480.84

Odp: 1. Bar

A mimo to ciskasz się, kiedy ktoś wyrabia sobie o tobie zdanie, nie mając szansy na to, by poznać cię taką, jaką jesteś, a nie taką, jaką widzą cię bliscy – skwitował, kręcąc głową, by nie próbowała mu tego tłumaczyć. Na swój sposób wiedział, o co jej chodziło. Była młoda, miała własne marzenia, plany na przyszłość i ambicje, które z całą pewnością chciała realizować. Zamiast tego utknęła w dziurze zabitej dechami, bez większych perspektyw na przyszłość, skazana na to, by brać czynny udział w problemach swoich rodziców tylko dlatego, że ci nie przewidzieli konsekwencji własnych decyzji i rzucili się z motyką na słońce, otwierając pensjonat w miejscu, które od początku nie mogło wróżyć im żadnego sukcesu. Nic dziwnego, że nie chciała nawiązywać większych relacji z osobami, które wraz z państwem Harlow próbowały naprowadzić cały interes na właściwie tory, żeby nie skończyło się to bankructwem i brakiem perspektyw na odbicie się od finansowego dna, którego byli tak bliscy sięgnięcia. – Tu się z tobą zgodzę – przyznał. Najwyraźniej miała więcej rozumu niż jej ojciec i choćby chciał z czystej złośliwości dodać coś jeszcze, to nie mógł skoro to, co mówiła, było prawdą. Taki interes nie mógł się udać i naiwne było wierzenie w to, że mógłby przynieść jakiekolwiek zyski. Nawet jeśli jakoś funkcjonował i od czasu do czasu pojawiali się goście, którzy postanowili spędzić w tych okolicach urlop, to nie była to miejscowość na tyle znana i atrakcyjna, żeby miało to większy sens. Ponadto nie każde marzenie było tym, które należało spełniać. Marcus doskonale o tym wiedział. Sam niegdyś wyobrażał sobie przyszłość inaczej. Od najmłodszych lat dużo mówił o tym, kim zostanie w przyszłości. Wizje dorosłego życia zmieniały się z każdym rokiem i raz chciał być strażakiem, innym razem podróżnikiem, który objedzie cały świat i poprowadzi swój własny program podróżniczy, a jeszcze innym razem zawzięcie marzył o tym, żeby stać się drugim Bezosem, który zaczął od garażu, a stał się właścicielem największej firmy na świecie, przynoszącej dochody, jakie nie śniły się największym marzycielom. Rzeczywistość zweryfikowała każdy mniejszy i większy plan, doprowadzając Marcusa na uniwersytet, gdzie lata spędził na studiowaniu rachunkowości i prawa, wiedząc, że to jest to, co nie tylko zagwarantuje mu stały dochód, ale również pozwoli zbudować renomę i… ochronić własny tyłek ze znajomością prawa.
Czemu nie? To wygodne, nawet jeśli każdego dnia spotykasz znajomych, którzy mają cię za skończonego dupka, na którym nie można polegać – przyznał z uśmiechem, który dowodził tego, że nie przejmował się zdaniem innych i dobrze mu się żyło w ten sposób. – Przejmujesz się tym, co ją spotka i zastanawiasz się, czy nie zostanie na lodzie. Czy ona przejmuje się tym, jak ty sobie radzisz w sytuacji, która uderzyła w waszą rodzinę? Chodzi na studia sponsorowane przez Jonathana, rozwija się, przebiera w kursach, spędza czas na bankietach, imprezach, zakupach i wycieczkach wedle jego zachcianek. A ty? Kiedy ostatni raz zapytała cię, jak sobie radzisz? Kiedy zaproponowała pomoc w znalezieniu pracy, żebyś też mogła ruszyć dalej i wyrwać się z tej dziury, w której nie ma dla ciebie żadnych perspektyw? Większość ludzi jest przy nas wtedy, kiedy jest dobrze. Kiedy zaczyna się sypać, zawodzą i skupiają się na sobie. Takich, na których można polegać zawsze, ze świecą szukać – dodał, przedstawiając jej własny punkt widzenia. W swoim życiu kilkukrotnie spotkał ludzi, na których mógł polegać i którzy byli obok bez względu na okoliczności, ale tych, którzy przynieśli rozczarowanie, było o wiele więcej i to z biegiem lat wpoiło mu, że jeśli chciało się przetrwać, to trzeba było być egoistą, skupionym tylko na sobie, bo prędzej czy później dostawało się od innych po tyłku.
Zaśmiał się w odpowiedzi na jej wyznanie.
Dobra z ciebie obserwatorka – stwierdził, zrównując swoje spojrzenie z tym jej. Nie zamierzał owijać w bawełnę i zgrywać przyzwoitego faceta, którym nie był od piętnastego roku życia. – Miałem kilka, ale działam na innych zasadach niż oni. W ich przypadku zaczyna to przypominać nieformalny związek. Są razem, ale przed samymi sobą nie chcą tego przyznać. Dla mnie takie układy to czysty interes, który w pewnym momencie dobiega końca, gdy obie strony mają to, czego chciały – wyjaśnił. W jego relacjach nie było miejsca na zabawę, spacery, luźne rozrywki. Być może wychodził przy tym na drania gorszego od Jonathana, ale taką stworzył sobie strefę bezpieczeństwa i kurczowo się jej trzymał. – Bardzo łatwo przychodzi ci ocenianie mnie od najgorszej strony – westchnął, udając urażonego, choć nie była w błędzie. Był dupkiem pozbawionym kręgosłupa moralnego. Człowiekiem, który nie przejmował się innymi i nad wszystkim musiał mieć kontrolę, której nienawidził tracić.
Chciał pociągnąć temat. Dodać coś więcej i przedstawić jej inną, być może lepszą stronę sponsoringu, gdyby nie barman, który skutecznie odwrócił jego uwagę od Laury. Marcus spojrzał na kieliszek wypełniony winem, o który żadne z nich nie prosiło, a następnie rozejrzał się w poszukiwaniu wspomnianego mężczyzny.
Barman – zawołał i chwycił za kieliszek z winem, ignorując pytanie Laury. – Zamówimy coś innego, możesz mu to zanieść – burknął, czując, jak żyła pulsowała u podstawy jego szyi w zdenerwowaniu, jakie ogarnęło go na widok znajomego. Spojrzał raz jeszcze w jego stronę, zaciskając palce na krawędzi blatu. Miał ochotę tam podejść. Przyłożyć mu i zmyć ten fałszywy uśmiech z twarzy człowieka, mającego czelność stawiać wino dziewczynie, ale klepnięcie w ramię sprowadziło go na ziemię. Spojrzał na Jonathana, który poinformował jego i Laurę, że wychodzą wraz z Josephine.
Cóż… chyba cię wystawiła – mruknął, sięgając po szklankę z whisky, której zawartość opróżnił do dna, co miało mu pomóc ostudzić emocje. – Na czym skończyliśmy? – dodał, nie chcąc ciągnąć tematu człowieka, którego nie spodziewał się spotkać w tym miejscu.

Offline

#10 2022-09-19 19:53:15

Laura Harlow
Administrator
Dołączył: 2022-09-19
Liczba postów: 69
WindowsChrome 105.0.0.0

Odp: 1. Bar

Dlaczego ktoś miałby chcieć mnie poznać? – zagaiła, tak naprawdę nawet nie oczekując odpowiedzi. Zabrzmiała przy tym niezwykle pesymistycznie, ale zdążyła się zorientować, że świat nie był tak kolorowy, jak opisywały to bajki, a ludzie nawet nie próbowali być tak dobrzy, jak chciały pokazać to niektóre historie. Laura nie oczekiwała zatem, że ktoś mógłby zwrócić uwagę na jej osobowość, zasady czy inne elementy, których nie można było dostrzec gołym okiem. Była młoda i atrakcyjna, czego najlepszym dowodem były liczne zaproszenia na kawę, do kina czy inne spotkania, których charakter mógłby pasować do definicji randki. Żadna z nich jednak nie przerodziła się w nic więcej, toteż Harlow nawet nie miała szansy na to, by dać się komuś poznać. Rodzice z kolei znali ją od tej najlepszej strony; dobrej uczennicy, posłusznej córki, wychowanej na kulturalną dziewczyny. Opowiadali zatem o tym, jak świetne miała stopnie, jak wiele w jej głowie tworzyło się planów na przyszłość, jak bardzo im pomagała i jak bardzo się do wszystkiego przykładała. Niewiele było jednak osób wiedzących o tym, że miała zwyczajnie dość rodzinnego miasteczka, panującej w nim ciasnoty, braku anonimowości, możliwości zrobienia czegoś szalonego i posiadania perspektyw takich, jak aktualnie miała Josephine i to cholernie niewielkim nakładem pracy. Musiała tylko ładnie wyglądać, siedzieć cicho lub odzywać się wtedy, kiedy ktoś jej na to pozwolił, realizować fantazje i zachcianki dużo starszego faceta.
To było cholernie proste i strasznie niesprawiedliwe.
Tak interesuje cię to, o czym plotkują nastolatki? – mruknęła, pragnąc obrócić to wszystko w żart i odejść jak najdalej od nieprzyjemnego tematu, który sprawił, że żołądek Laury wykonał spektakularnego fikołka, w czym zdecydowanie pomógł mu już wypity alkohol. Harlow nigdy nie ośmieliła się narzekać na to, jaką przyjaciółką była Jo, bo przez wszystkie te lata zawsze była obok i każda z nich miała świadomość, że mogła liczyć na tę drugą. Wszystko zmieniło się kilka miesięcy temu, gdy w rozmowach coraz częściej pojawiał się mroczny temat ich przyszłości, a pogoń za nowymi możliwościami popchnęła Josie w kierunku większego miasta. To wtedy poznała Jonathana, to wtedy zaczęła się zmieniać, to wtedy próbowała pomóc Laurze na nowy, zupełnie obcy dla niej sposób. W ich licznych rozmowach wielokrotnie bowiem pojawiał się temat życia na cudzy koszt i według koleżanki była to najlepsza opcja dla młodej, atrakcyjnej blondynki. Według Josephine Laura mogłaby przebierać w tego typu propozycjach i wybrać dla siebie najkorzystniejszą. Nie raz i nie dwa razy padła nawet propozycja poznania jej z kilkoma znajomymi kochanka, ale Harlow wielokrotnie unosiła się dumą i przekonaniem, że była w stanie zrobić wszystko po swojemu, nie zaś idąc na łatwiznę. Teraz, gdy po wielu próbach wciąż znajdowała się w jednym i tym samym miejscu, zaczynała w to szczerze wątpić.
Mylę się w tej ocenie? Nie użyłbyś tego jako karty przetargowej? – Po raz pierwszy tego wieczoru Laura zdawała się być szczerze zainteresowana tym, co miał do powiedzenia Marcus. Mogła się mylić, to prawda, ale sądziła, że był to zaledwie ułamek prawdopodobieństwa; że w rzeczywistości naprawdę wykorzystałby informację o ich układzie do celów niekoniecznie zgodnych z jej przeznaczeniem. Gdyby zachowała się nieodpowiednio, zrobiłaby coś głupiego lub takiego, co nie przypadłoby mu do gustu, jej rodzice na pewno staliby się pierwszymi osobami, którym opowiedziałby o tym, co robił z ich córką za zamkniętymi drzwiami swojego mieszkania w chwili, w której ona rzekomo ciężko pracowała na swoje utrzymanie. – Powiedziałbyś mu o wszystkim. Może nawet pokazał – dodała jak gdyby nigdy nic. Jak gdyby zupełnie nie robiło to na niej wrażenia, choć w rzeczywistości tylko utwierdziła się w przekonaniu, że taka relacja właśnie z Marcusem byłaby katastrofalna w skutkach.
Nie sądziła, że taka sama mogłaby okazać się lampka wina zakupiona przez obcego mężczyznę. Uwadze Harlow nie umknęło to, jak ogromną irytację wzbudziło to w Marcusie. I chociaż nie miała pojęcia, co było powodem tak nerwowej reakcji, to kłamstwem byłoby stwierdzenie, że nie czuła przynajmniej minimalnej satysfakcji z widzenia go w takim stanie. Z alkoholem pożegnała się zatem niechętnie, tak samo zresztą jak z Josie, która pozostawiła jej po sobie tylko klucze do mieszkania na wypadek, gdyby sama nie wróciła do niego tej nocy. Laura wywróciła oczami, po czym zagaiła barmana o to, by raz jeszcze nalał im whisky.
Na tym, że jesteś dupkiem i dlatego nie będziesz moim sponsorem – podsumowała krótko, uśmiechając się do chłopaka za barem w ramach podziękowania za przyniesienie kolejnej porcji alkoholu.

Offline

#11 2022-09-19 19:54:42

Marcus Hearnshaw
Administrator
Dołączył: 2022-09-18
Liczba postów: 73
WindowsOpera 90.0.4480.84

Odp: 1. Bar

Zmarszczył czoło niekontrolowanie, zaintrygowany jej pytaniem, którego nie spodziewał się usłyszeć. Nie znał jej dobrze, miał ją za skrytą, ale wydawało mu się, że mimo wszystko znała swoją wartość i w innych okolicznościach niż te, kiedy musiała pomagać w pensjonacie, była pewną siebie dziewczyną. Teraz zaś dostrzegł, że wcale tak nie było, a ona najwyraźniej miała się za jedną z tych nudnych dziewczyn, na które nie zwracało się żadnej uwagi, wychodząc z założenia, że nie miały nic ciekawego do zaoferowania.
Bo jest w tobie więcej, niż widać na pierwszy rzut oka. W każdym z nas jest coś, z czym się nie obnosimy, ale z czym się uzewnętrzniamy, kiedy dostrzegamy szczere zainteresowanie. Ja jestem zainteresowany tym, kim naprawdę jest dziewczyna, która regularnie na prośbę ojca przygotowuje mi kawę – odparł poważnie, ale skwitował to zaczepnym uśmiechem. Wyłapał jej słaby punkt, który w tej chwili chciał z premedytacją wykorzystać dla własnych korzyści. Wielokrotnie zarzucano mu, że był dobrym aktorem, który potrafił owinąć sobie kogoś wokół palca. Nie inaczej miało być w tym przypadku, w którym jej pesymistyczne nastawienie względem samej siebie chciał potraktować jako punkt zaczepny służący temu, by spojrzała na niego nieco łaskawszym okiem.
Prawdę mówiąc, plotki nastolatek nie interesują mnie w ogóle. Zastanawia mnie tylko, dlaczego tak bardzo przejmujesz się wyborami Josie, zamiast skupić się na sobie i własnej przyszłości, w której ona prawdopodobnie za kilka lat nie będzie brała już udziału, bo wasze drogi się rozejdą. – Wzruszył ramionami, bo jeśli nie chciała mu tego tłumaczyć, to nie musiała. Marcus wiedział, że niektórzy bardziej przejmowali się innymi niż sobą, ale jednocześnie nie miał oporów przed tłumaczeniem siedzącej obok dziewczynie, że świat nie był taki super, a ludzie nie byli idealni. Największe miłości się kończyły, przyjaźnie były zrywane z dnia na dzień przez byle głupotę, a nawet z rodziną często najlepiej wychodziło się tylko na zdjęciu, bo w codziennym życiu nie można było na nikim polegać, choć oddawało się całego siebie, kiedy inni tego potrzebowali.
To jedna ze słabszych kart przetargowych – stwierdził stanowczo, mimowolnie krzywiąc się na samą myśl o tym, że miała go za tak mało sprytnego. Donoszenie ojcu nastoletniej kochanki o romansie, byłoby strzałem wymierzonym we własne kolano. Marcus Hearnshaw potrafił się mścić na rozmaite sposoby i miał względem zemsty ogromną wyobraźnię, ale zawsze pamiętał o tym, że sięgając po nią, sam musiał zachować twarz. Tej nie zachowałby, gdyby wprost przyznał się do tego, jak się w życiu prowadzał i kto odwiedzał jego łóżko. Zwłaszcza że mówili o kimś tak młodym. O dziewczynie młodszej od niego o siedemnaście lat. Przecież to samo w sobie sprawiało, że równie dobrze mogłaby być jego córką i z pełnym przekonaniem mógł tu i teraz powiedzieć, że skończyłoby się to pozwem wymierzonym w jego stronę. Miała osiemnaście lat, ale w oczach rodziców pewnie wciąż była tą małą córeczką tatusia, którą trzeba było chronić przed całym złem tego świata.
Nie był samobójcą. I nie chciał zniszczyć sobie opinii w społeczeństwie, na którą pracował latami, skutecznie ukrywając każdy przeżyty romans i każdy wyskok, jakiego dopuścił się względem poszczególnych kobiet.
Na to, jaką miał opinię, wpływały również inne relacje. Między innymi tak skomplikowane, jak ta, która łączyła go z siedzącym przy barze mężczyzną. W innych okolicznościach prawdopodobnie nie znalazłaby się siła mogąca powstrzymać Marcusa przed ruszeniem w jego stronę, ale teraz… Musiał się pilnować. W barze widział kilka znajomych twarzy klientów kancelarii. Wszczynanie bójek wśród tak licznej publiki, jaką byli goście lokalu tego wieczoru, byłoby głupotą. Ponadto niespodziewane towarzystwo Laury było opcją ciekawszą od bójek i kłótni z człowiekiem chętnie uprzykrzającym mu życie.
Nie jestem dobrym facetem, wszyscy to wiedzą, ale nie jestem idiotą, Laura. Nie mógłbym cię sponsorować i mówić o tym twojemu ojcu, żeby zrobić ci na złość, bo zaszkodziłbym samemu sobie – wyjaśnił, wracając do tematu ich rozmowy. – Cenię sobie prywatność. Nie dzielę się z nikim swoimi przeżyciami. Nie obchodzi mnie to, czy ktoś zastanawia się nad tym, dlaczego się nie ustatkowałem i kim jest kolejna kobieta, która pojawia się w moim domu, żeby opuścić go nad ranem. To, co robię, to mój interes, bez względu na to, czy to romans, czy taki układ, w jakim tkwi twoja przyjaciółka – dodał, patrząc na nią jeszcze przez moment, gdy uśmiechała się do barmana, któremu zaraz nakazał uzupełnić własną szklankę. – Mogłabyś na tym zyskać. Myślę, że masz potencjał do tego, by wyrwać się z domu i pokazać wszystkim, że nie musisz być kolejną w rodzinie, która zostanie na tej wiosze na stałe bez jakichkolwiek perspektyw – podsumował.

Offline

#12 2022-09-19 20:01:20

Laura Harlow
Administrator
Dołączył: 2022-09-19
Liczba postów: 69
WindowsChrome 105.0.0.0

Odp: 1. Bar

Chociaż nigdy nie mogła narzekać na brak koleżanek czy zainteresowania ze strony płci przeciwnej, to jednak nadal bywały momenty, gdy czuła się po prostu samotna. Od kiedy Jo opuściła ich miasteczko, z życia towarzyskiego wycofała się również Laura, a to zdecydowanie miało wpływ na to, jak postrzegała samą siebie. Nadal przywiązywała uwagę do swojego wyglądu, nie bała się wyrażać swojego zdania, wciąż starała się w cokolwiek zaangażować, ale w gruncie rzeczy nie uważała, by były to sprawy na tyle istotne, by zrobiły na kimkolwiek wrażenie. Tym bardziej zatem nie rozumiała, czemu Marcus wciąż siedział z nią przy barze i dlaczego kontynuował rozmowę dotyczącą czegoś, co nie miało dla niego większego znaczenia.
To tylko kawa z ekspresu. Na pewno nie zrobiła aż takiego wrażenia – odparła krótko, uśmiechając się do Marcusa w nieśmiały, acz dość uroczy sposób. Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że nie podobało się jej to, co usłyszała i że nie zdołało to przełamać pierwszego lodu. To nie tak, że nagle diametralnie zmieniła o mężczyźnie zdanie, ale niespodziewanie pojawiło się w tym tunelu światełko.
Wciąż jednak nie na tyle silne, by wzięła jego sugestię na poważnie. Nie tylko dlatego, że był po prostu sobą, ale ponieważ istniały w życiu zasady, których bardzo pragnęła się trzymać – nawet kosztem spędzenia reszty życia w małej miejscowości i pod czujnym okiem rodziców.
Laura, choć rozważała w swoim życiu różnorakie możliwości, nigdy nie brała pod uwagę tej, w której miałaby znaleźć się na miejscu przyjaciółki. Co prawda Josephine była dobrym przykładem tego, że nawet cicha, szara myszka była w stanie odnaleźć się w tak specyficznym środowisku i dziwacznej relacji, ale nawet to nie przekonywało Harlow do tego, by spróbować. Ona nawet nie wiedziałaby, od czego mogłaby zacząć i jak właściwie w toku rozmowy miałaby z prawie obcym mężczyzną dojść do chwili, w której jedna ze stron zaproponowałaby relację tego typu. Na dodatek nie potrafiła wyobrazić sobie omówienia zasad funkcjonowania tego typu zażyłości; ustalenia, gdzie leżały granice, co i ile mogło kosztować. Na dodatek żyłaby w nieustannym przeświadczeniu, że druga strona mogłaby wiele rzeczy wykorzystać przeciwko niej, a tego typu presja i codzienność w ciągłym strachu zdawały się automatycznie przekreślać szansę na chociażby spróbowanie wejścia w taką rolę.
Może się martwię. A może po prostu jestem zła, bo ona zrobiła coś, na co ja nie mam odwagi. – I wcale, tym razem, nie mówiła o takiej formie zarobku, na jaką skusiła się Josephine. Chodziło o sam fakt opuszczenia rodzinnej miejscowości, postawienia wszystkiego na jedną kartę i dobrowolne poddanie się temu, co przygotował dla niej los.
Jednocześnie jednak wciąż pragnęła wierzyć, że to wszystko nie było tego warte; ciuchy, wycieczki, kolacje na mieście i czas spędzany na przyjemnościach. To brzmiało cudownie, ale własna moralność i poczucie komfortu jako cena wydawały się zbyt wysokie, a prawdopodobieństwo trafienia na mężczyznę pokroju Jonathana graniczyło z cudem. Choć wciąż płacił za wszystkie zachcianki Josie, w gruncie rzeczy wydawał się naprawdę sympatyczny i jeżeli Marcus miał rację, a jego kumpel naprawdę lubił młodszą kochankę, to być może nie zakończyłoby się to tragedią. Nadal jednak był to przypadek jeden na milion, a Harlow nie miała w życiu aż tyle szczęścia.
To bardzo inteligentne podejście – przyznała bez ogródek, kiwając głową z uznaniem. Zarzucając mu wszystkie najgorsze cechy, nie wzięła pod uwagę tego, że w takim wypadku również on mógłby wiele stracić. Nawet jeżeli byłoby to tylko jej słowo przeciwko jego, to jednak mniej lub bardziej sprawdzone informacje oraz plotki roznosiły się po świecie z prędkością światła, a to z pewnością wpłynęłoby na to, jak postrzegaliby go na przykład potencjalni klienci. – Powiedzmy, że nie doniósłbyś o nas mojemu ojcu ani komukolwiek innemu – podjęła dość niespodziewanie, wcześniej pozwalając sobie na kolejnego, sporego łyka alkoholu. Nawet fakt, że rozmawiali o sytuacji czysto teoretycznej, działał na nią niepokojąco mocno, dlatego narastające zdenerwowanie pragnęła ukryć pod płaszczykiem nadmiernej ilości alkoholu. – Jak byś to widział?

Offline

#13 2022-09-19 20:02:57

Marcus Hearnshaw
Administrator
Dołączył: 2022-09-18
Liczba postów: 73
WindowsOpera 90.0.4480.84

Odp: 1. Bar

Cóż, jestem na tyle nieudolny kulinarnie, że nawet kawa z ekspresu stanowi dla mnie wyzwanie, więc dla ciebie to tylko kawa, dla mnie aż kawa – przyznał, dzieląc się szczątkowymi, niewiele znaczącymi informacjami na swój temat. Na nic ponadto, co w ogóle nie było dla wielu interesujące i prawdopodobnie dla niej też, nie mogła liczyć. No chyba że chodziło o konkrety dotyczące zawiłości relacji, w jakie lubił się wplątywać na czas krótszy bądź dłuższy. Tymi dzielił się tylko wtedy, kiedy chciał zdobyć kolejną kobietę, czy jak w tym przypadku dziewczynę. A i tak mamił je drobnymi kłamstwami, wiedząc, że gdyby poznały całą prawdę, nigdy nie zdecydowałyby się na romans.
Może potrzebujesz kogoś, kto zachęci cię do odważnych kroków? Tak jak ona… – zasugerował, niespecjalnie kryjąc się z tym, że miał na myśli siebie. Intensywność jego wzroku była wystarczająco wymowna, gdy przesuwał spojrzeniem po całej jej sylwetce, by po chwili wrócić do twarzy Laury i zatrzymać wzrok na jej oczach. Nie zgrywał się. Mógłby, ale widział, że miała potencjał. Nie pasowała mu do tej wiochy na której żyła. Dużo bardziej pasowała do większego miasta, gdzie mogłaby zdziałać wiele, gdyby trochę w siebie uwierzyła. Była przecież młoda, atrakcyjna i z tego co zdążył wywnioskować, daleko jej było do głupiutkiej idiotki, która myśli, że pozjadała wszystkie rozumy. Samo to, że wciąż tkwiła w swojej małej mieścinie bez optymistycznych widoków na przyszłość, wiele mówiło o tym, jakim typem dziewczyny była. I chociaż był pod wrażeniem tego, że nie poszła w ślady przyjaciółki, a jak znał Josie, zapewne zachęcała ją do pójścia w jej ślady, to na swój sposób cieszył się tym, że była tak inna od przyjaciółki. To pozwalało mu spróbować osiągnąć coś, w czym się lubował – zmienić ją i pokazać, że moralne zasady nie były wcale takie ważne, jak mogłoby się wydawać. To zaś odróżniało go od kumpla. Jonathan w przeciwieństwie do niego, nie pałał zawiścią do całego świata. Miał szacunek do swoich kochanek i naprawdę traktował je tak, jak na to zasługiwały. Marcus zaś chciał, by każda z nich cierpiała tak, jak cierpiał on sam głównie z powodu kobiet, które przewijały się przez jego życie. By posmakowały gorzkiego życia, rozczarowania, bólu, straty i kłamstwa. Nic nie sprawiało mu takiej satysfakcji jak obserwowanie zmian, jakie zachodziły w sympatycznych, pozytywnie nastawionych, znających swoją wartość kobietach, gdy dawał im do zrozumienia, że nie były nic warte i stawały się zwykłymi dziwkami w jego rękach. Wykorzystanymi, pozbawionymi wszystkich nadziei na coś lepszego w ich życiu, sponiewieranymi fizycznie, jak i psychicznie. Laura z całym swoim urokiem osobistym była idealną kandydatką ku temu, by stać się kolejną z jego ofiar.
W końcu dostrzegłaś coś pozytywnego. Zacząłem się obawiać, że widzisz we mnie same negatywy – zaśmiał się, rzucając jej krótkie rozbawione spojrzenie. Nie spoglądał na zegarek, ale rozmowa trwała długo, a on pierwszy raz usłyszał o sobie coś pozytywnego. Czy był inteligentny? Owszem. Inteligentny, sprytny i cwany, ale to nie miało znaczenia, gdy dziewczyna zdecydowała się kontynuować temat, co sam postanowił wykorzystać. – To nie jest rozmowa na teraz. O szczegółach rozmawiam w bardziej kameralnych miejscach – mruknął i odsunął swoją szklankę na bok. – Chodź. Spacer z prawnikiem ojca, to chyba wystarczająco odważna rzecz na dobry początek? – dodał, wstając i wyciągając dłoń w jej stronę w ramach zachęty, by opuścili bar i poszli się przespacerować po mieście, by mógł zaspokoić jej narastającą ciekawość względem tego, jak zachowywał się w takich układach.

Offline

#14 2022-09-19 20:05:47

Laura Harlow
Administrator
Dołączył: 2022-09-19
Liczba postów: 69
WindowsChrome 105.0.0.0

Odp: 1. Bar

Więc nie gotujesz – skomentowała krótko, może aż zbyt lakonicznie, wszak ostatecznie to niewiele wnoszące do dyskusji stwierdzenie zabrzmiało jak wyrzut, którego Laura wcale nie zamierzała w stronę Marcusa wycelować. Nie mogła mieć mu za złe braku umiejętności w dziedzinie, na której obszarze sama poruszała się raczej na oślep, od czasu do czasu sięgając po niezbyt dokładnie spisane na potrzeby internetu porady. Nie uchylała się wprawdzie przed obowiązkiem przygotowywania posiłków, ale dużo lepiej odnajdywała się w innych typowo domowych obowiązkach, toteż naciśnięcie guzika na ekspresie do kawy było mniejszym złem, niż chociażby konieczność dodania czegoś od siebie do na przykład ciasta, którego aromat niemal zawsze wypełniał dom państwa Harlow. – Co lubisz jeść? – dodała po krótkiej pauzie, a wymowne uniesienie brwi sugerowało szczere zainteresowanie tym dość błahym, ale bezpiecznym tematem. Laura wolała omijać niepewny grunt, a za takowy zdążyła uznać obecność siedzącego po drugiej stronie baru mężczyzny. I chociaż ciekawość zżerała ją od środka, to Harlow nie ośmieliła się zaspokoić tych prymitywnych pragnień, bo wychodzenie na wścibską małolatę znajdowało się na samym końcu listy jej zamiarów. Tych względem Marcusa nie miała nawet zbyt wielu, toteż krążenie wokół spraw z grona zwyczajnego small talku było najlepszą z możliwych opcji.
Masz na myśli kogoś konkretnego? – zagaiła z nieco bardziej psotnym uśmiechem, celowo ignorując wymowność męskiego spojrzenia. Ta wydawała się dość klarowna i łatwa do odczytania, ale niektóre zagrania znane były nawet Laurze, toteż postawienie sprawy jasno nie wchodziło w grę, zwłaszcza w chwili, w której atmosfera stała się dziwnie swobodniejsza, a rozmowa przychodziła łatwiej i była pozbawiona złośliwości, jakimi wymieniali się jeszcze przed kilkoma minutami. – Widzę to, co sam prezentujesz. – Nie była pewna, czy akurat te słowa mogłyby odnaleźć odzwierciedlenie w rzeczywistości, ale wydawało się jej, że Marcus bardzo skrupulatnie podchodził do tego, co i komu pragnął pokazać. Nie miała mu tego za złe, domyślając się, że zachowanie pozorów pokroju pokerowej twarzy było w jego profesji czymś niezwykle pożądanym, ale niewątpliwie stanowiło to swego rodzaju przeszkodę w odczytaniu jego prawdziwych intencji i zrozumieniu zachowań, które nie zawsze musiały być szczere.
Czy Laura w tym przypadku i z takim zasobem wiedzy chciała zaryzykować? Nie była w stu procentach przekonana, ale to, że z pomocą mężczyzny zsunęła się z barowego stołka, skrupulatnie ignorując przy tym przyjemne ciepło bijące od jego dłoni, samo w sobie wydawało się zgodą na spacer, podczas którego mieliby przedyskutować sprawy dużo wyższej rangi niż zamiłowanie lub niechęć do gotowania.
Na pewno mądrzejsza niż powrót do domu w samotności – odparła ni to w rozbawieniu, ni przejęciu. Była zirytowana tym, jak łatwo przyszło Josephine pozostawienie jej w obcym miejscu i z praktycznie nieznanym mężczyzną i to na rzecz upojnej nocy z kochankiem, ale ponieważ ostatnie minuty upłynęły spokojniej i we względnie pozytywnym nastroju, Harlow była skłonna zaryzykować również spacerem.

Offline

#15 2022-09-19 20:06:18

Marcus Hearnshaw
Administrator
Dołączył: 2022-09-18
Liczba postów: 73
WindowsOpera 90.0.4480.84

Odp: 1. Bar

Nie. Kanapki to szczyt moich umiejętności, więc codziennie jadam na mieście – odparł zgodnie z prawdą. Nie potrafił gotować i nie czuł się z tym źle. Mieli dwudziesty pierwszy wiek, a wszechobecne lokale oferowały kuchnie z całego świata. Ponadto było go stać na taki wydatek, by każdego dnia stołować się na mieście, dlatego też nie wpadł na to, by może jednak się przełamać i pokusić o poprawę własnych umiejętności w kuchni. – Nie jestem wybredny. Zjem wszystko, ale jeśli mówić o konkretach to kuchnię włoską i azjatycką darzę największą słabością i mam trzy ulubione knajpy, do których najczęściej chodzę na obiad – dodał, dzieląc się tą jego zdaniem niezbyt istotną informacją na swój temat. Właściwie, gdyby ktoś zapytał go, jakie informacje uważał za istotne, to musiałby przyznać wprost, że były to te, którymi w ogóle nie chciał się dzielić.
Siebie rzecz jasna, ale ostateczna decyzja będzie zależeć od tego, czy polubisz towarzystwo takiej mendy, za jaką mnie masz – przyznał, nie widząc sensu w kręceniu i udawaniu, że wcale nie myślał o swojej osobie. Nawet jeśli wiedział, że nie powinien, że nie wypadało zadawać się z tak młodą dziewczyną, to chciał łamać odgórnie przyjęte zasady, bo było to coś, co robił nałogowo od lat. A im młodsza była kobieta, tym większą satysfakcję czerpał, gdy udawało mu się ją uwieść, omotać i pozostawić z niczym. Te były najlepsze. Naiwne i szybko się przyzwyczajały. Te starsze, niektóre w zbliżonym do niego wieku miały o wiele więcej rozsądku i zazwyczaj też podchodziły do tych spotkań jak do czegoś chwilowego, co miało się skończyć prędzej czy później. Z reguły kończyło się szybciej, niż chciały, ale przynajmniej mógł poszukać sobie nowej kandydatki na kochankę gotową urozmaicić mu kilka nocy. – Nie prezentuję nic ponad to, co jest konieczne w danej sytuacji i przy konkretnej osobie – stwierdził. Były osoby, którym dawał się poznać z innej strony, ale na co dzień, również w takich sytuacjach jak ta obecna, uparcie utrzymywał ten mur, przez który nikt nie mógł się przebić i stwarzał wrażenie człowieka, który był sztywny nie tylko w pracy, która tego wymagała, ale również w prywatnym życiu. I właściwie tak było, chociaż miewał lepsze dni. O tym jednak wiedział tylko Jonathan. Jedyny i najbliższy kumpel, a zarazem ktoś, kto i tak nie poznał każdej twarzy Marcusa.
Spokojnie, nie porwę cię. A jej przy najbliższej okazji wytknę to, że skazała mnie na twoje towarzystwo – rzucił żartobliwie, jakby towarzystwo Laury było największą karą i najgorszym scenariuszem kończącym ten dzień. Nic z tych rzeczy. Dziewczyna była naprawdę znośna, nawet jeśli z początkiem tego spotkania zdążyła mu podnieść ciśnienie. Wiedział jednak, że on sam również wpłynął na jej nastrój swoimi słowami, więc byli kwita, a teraz mogli skupić się na rozmowie, w której nie było miejsca na obustronne zarzuty.
Odprowadzić cię gdzieś, czy chcesz po prostu pochodzić po mieście? – zagaił, gdy opuścili lokal i znaleźli się na świeżym powietrzu. Wieczór był chłodny i zdawał się nie zachęcać mieszkańców miasta do wieczornych spacerów, co Marcusowi było na rękę. Lubił takie spokojne przechadzki pustymi ulicami Fairbanks. Zwłaszcza te samotne, kiedy po ciężkim tygodniu mógł pozbierać myśli i zwyczajnie odpocząć od zamieszania, jakie towarzyszyło mu każdego dnia w pracy, gdy kliencie walili drzwiami i oknami z kolejnymi problemami, które ich dotykały. – Często tutaj przyjeżdżasz? – dodał, zerkając na nią z zaciekawieniem. Josie mieszkała tam od kilku miesięcy, ale mając na uwadze to, że był to pierwszy raz, gdy spotkał je obie i dowiedział się, że się znały, śmiał twierdzić, że większość czasu spędzała jednak w Healy.

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum