Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2
– Czasami zasugerowałeś. Chyba, że to była pokręcona forma dopingu i zachęta, żebym starała się bardziej? – Wciąż miała problem z odczytaniem tego, co działo się w jego głowie; jakie miewał pomysły, na jakie jeszcze mógł wpaść, gdzie według niego leżała granica, której nigdy nie zdecydowałby się przekroczyć. Miała wrażenie, że takowa nie istniała, ale z drugiej strony nie znali się przecież na tyle dobrze, by mogła być tego w stu procentach pewna. Wielokrotnie musiała zdawać się na instynkt i przeczucia, a te rzadko ją zawodziły, w efekcie czego z tym większą ochotą i zniecierpliwieniem brnęła w relację, która na pierwszy rzut oka nie miała absolutnie żadnej przyszłości. – Ach, więc jednak jestem najlepszą kochanką – mruknęła w ewidentnej aprobacie dla tak stworzonego komplementu. Uśmiech raz jeszcze uniósł kąciki jej warg, choć tym razem jego powód zdawał się być trudniejszy do rozszyfrowania.
Dotychczas Leighton nie brała pod uwagę scenariusza, w którym jej życie erotyczne zostałoby wzbogacone o tego typu urozmaicenie. Zebrane na przestrzeni kilku lat doświadczenie dawało wystarczająco szeroki ogląd na to, jak przyjemne mogły być niektóre sytuacje, pieszczoty oraz gesty. Wystarczało jej zatem szaleństwo, którego dopuszczała się z Masonem, a pełną satysfakcję czerpała zarówno z tych spokojnych nocy, kiedy seks do złudzenia przypominał sceny rodem z komedii romantycznych i był celebracją uczuć głębszych niż typowo zwierzęce instynkty, jak i tych, gdy sama fizyczna bliskość nie wystarczała, a pikanterii dodawały ostre słowa, czasami niemal wyzwiska, dominacja, próba pokazania drugiej osoby, gdzie w hierarchii znajdowało się jej miejsce, walka o to, kto był górą, a kto powinien się dopasować. Lubiła spokojne pocałunki, ale również te, gdy ich języki gorączkowo szukały siebie nawzajem. Jęczała w zadowoleniu, gdy Mason poruszał się w niej spokojnie, w wyważonym, niemal mozolnym rytmie, ale również w chwilach, kiedy brał ją jak zwykłą, niewiele wartą dziwkę, której głównym zadaniem było jedynie szersze rozchylenie nóg. Uwielbiała, kiedy przesuwał opuszkami palców po najwrażliwszych fragmentach jej skóry, ale również gdy gryzł, kąsał, pociągał i pozostawiał po sobie widoczne, trudne do ukrycia ślady.
Nie była pewna, czy podwójna dawka takich doznań byłaby czymś możliwym do zniesienia, ale przecież nie byłaby sobą, gdyby uciekła od przyjęcia wyzwania oraz związanego z nim ryzyka.
– A czy mój pan pozwoli mi połasić się do kogoś innego? – dopytała, zaraz potem zaciskając zęby na dolnej wardze. Zasugerowana przez Masona wizja była nowością, która nieco ją przerażała, wszak spotkanie z dwoma mężczyznami podobnymi do Kellera mogło mieć różnorakie skutki, ale przecież Howard nie była tchórzem. – Chciałbyś na to popatrzeć? Siedzieć wygodnie w fotelu, popijać whiskey i obserwować, jak inny facet wpycha się we mnie na wszystkie możliwe sposoby? Jak pieprzy mnie bez opamiętania? A może chciałbyś to robić razem z nim? – dodała, przesuwając opuszkami palców po jego policzku oraz szyi, ewidentnie kierując się w stronę krawatu i kilku pierwszych guzików koszuli. Nie pokusiła się jednak o ponowne poluzowanie węzła czy rozpięcie jego ubrania. Mieli przecież jeszcze cały wieczór.
– Nie jęcz. Dbam o twoją rozrywkę – upomniała go, zanosząc się cichym śmiechem. Sama nie była pewna, co przyniosłoby więcej frajdy; możliwość obserwowania, jak przebierała się przy nim, czy może jednak ściągania z niej tego, co sam wybrał i kupił. Wybrała tę drugą opcję i czuła, że Mason w żaden sposób nie byłby na tym stratny.
W ramach rekompensaty pozwoliła mu jednak na przejęcie kontroli nad sytuacją. Subtelne muśnięcia jego ust skutecznie rozproszyły kobiecą uwagę, w efekcie czego utrata zmysłu wzroku nie była tak ogromnym szokiem. Leighton oblizała dolną wargę, czując, jak bardzo spłycił się jej oddech, a serce zaczęło wybijać szybszy, mocniejszy rytm.
W zniecierpliwieniu, ale i ewidentnym zaciekawieniu czekała na kolejne kroki ze strony Masona. Siedząc na kanapie, czuła, jak napięły się jej mięśnie, jak niespokojnie unosiła się klatka piersiowa i jak mocno zdążyła skoczyć temperatura w całym ciele.
– Łaskocze – zachichotała, z trudem powstrzymując się przed odruchem, jakim było cofnięcie nogi. Delikatność tego dotyku podpowiadała, z czym mogła mieć do czynienia, ale nie zdradzała się ze swoimi podejrzeniami - zwłaszcza, kiedy cicha wibracja zdążyła wytrącić ją z dotychczasowej równowagi. – To zależy, co jeszcze nimi zrobisz – odparła nieco bardziej złośliwie, tym samym jednak dając mu do zrozumienia, że była skłonna zaryzykować raz jeszcze i w pełni mu się oddać.
Offline
– Może coś w tym było, misję uważam za zakończoną – skwitował, tym samym dając jej do zrozumienia, że starała się wystarczająco mocno, żeby był zadowolony, a co najważniejsze, że wierzył w to, iż nie poczyniłaby kilku kroków wstecz i nie osiadłaby na laurach, uważając, że to wystarczy. Cień uśmiechu przemknął po jego twarzy, kiedy stwierdziła tę oczywistą oczywistość, jaką było to, że była najlepsza.
Była najlepsza. Gdyby tak nie było, już dawno przestałby wracać. Poszukałby sobie innej, która mogłaby ją przebić, ale nie widział w tym żadnego sensu, skoro to ona potrafiła go zaskakiwać jak nikt inny, pobudzić w jedyny w swoim rodzaju sposób. Zgrała się z nim i jego potrzebami, nawet jeśli nie miała tego w planach i dała wciągnąć w ten układ dla świętego spokoju. On zgrał się z nią, budząc nowe pragnienia, jakich nie była świadoma i chcąc wzbudzać kolejne, które mogli zrealizować, jeśli tylko miałaby na to ochotę. On był otwarty na wszystko. Nie było dla niego tematów tabu, sytuacji, których trzeba było unikać i sposobów na zaznanie zaspokojenia, jakich nie zdecydowałby się wypróbować z czystej ludzkiej ciekawości.
Nawet perspektywa spotkania we trójkę z innym mężczyzną, a może nawet i kobietą, wydawała się kusząca. Pytanie brzmiało, czy byli w stanie znaleźć kogoś, kto byłby równie pokręcony, jak oni? Wśród swoich znajomych znalazłby kilka osób, które mogłyby im dorównać. Znał wielu skurwieli, którzy tak jak on nie mieli żadnych granic na każdej płaszczyźnie życia.
Ale czy to nie byłoby dla niej za dużo?
– Jeśli tego chcesz, to twój pan łaskawie pozwoli zabawić się z kimś innym – przyznał, rzucając jej cwany uśmiech. – Ale tylko wtedy, kiedy będę mógł być obok – dodał tonem nieznoszącym sprzeciwu. Co robiła za jego plecami i o czym nie wiedział, to jej sprawa, ale skoro poruszyła temat i prosiła o zgodę, to chciał być w pobliżu. Po części dlatego, że miało to być kolejne wyzwanie, jakiemu chciał podołać, mogąc obserwować, jak kobieta, którą tak sobie upodobał rozpadałaby się na kawałki, dzięki przyjemności otrzymywanej od kogoś innego, ale również dlatego, że chciał trzymać rękę na pulsie. Uważał się za jednego z większych drani, którego mogły spotkać kobiety, jakie pozwalały mu się dobrać do majtek, ale brał pod uwagę to, że kiedy on jeszcze w jakimś stopniu kontrolował pierwotne instynkty i rozumiał, czym było słowo nie, jak i szczątkowy rozsądek, to byli też ludzie, dla których sprzeciwy nie miały znaczenia. Że byli tacy, którzy posuwali się tak daleko, jak tylko można było, również w celu świadomego skrzywdzenia drugiej osoby z premedytacją w sposób, który odbiłby się na niej dosadniej niż ugryzienia, uderzenia dłoni o pośladki czy podszczypywanie i podgryzanie najwrażliwszych partii ciała, na jakie pozwalał sobie Keller. Nie chciałby więc, żeby Leighton w którymś momencie została skrzywdzona w dosłowny tego znaczenia sposób. – To ciężkie pytanie, Leighton. Obserwowanie, jak wijesz się pod kimś bez mojego udziału, mogłoby być ciekawym doświadczeniem, ale nie gwarantuję, że wytrwałbym do końca i nie postanowił wpakować swojego przyjaciela w którąś z wolnych dziur, żeby dorzucić coś od siebie. Moje ego mogłoby zmarkotnieć, gdybym pozostał bierny, a tego chyba nie chcemy, prawda? Swoją drogą, ciekawe czy pomieściłabyś nas dwóch... – dodał, przymykając oczy, kiedy jej palec przesuwał się po jego skórze, a potem kilka guzików koszuli zostało sprawnie odpiętych. Gdyby miał określić, jakby się z tym czuł, nie byłby w stanie. Nie dzielił się do tej pory kobietami, zawsze był tym jedynym i nie musiał obserwować, jak zadawalał je inny mężczyzna. Zakładał więc, że jeśli tylko miałby gorszy dzień, mogłoby się to odbić na jego samopoczuciu, a głowa mimowolnie podsuwałaby niechciane myśli o tym, że może z kimś innym było im lepiej. Jej. Bo przecież mówili o niej. Do innych nie był tak przywiązany na swój specyficzny sposób.
– Od kiedy jesteś taka łaskawa i przejmujesz się tym, czy dobrze się bawię? Myślałem, że jesteś tak samo samolubna, jak ja – odparł i również się roześmiał. Uważał się za samolubnego, ale czy w rzeczywistości taki był, skoro niemal za każdym razem dbał o to, by ona również była zadowolona i mogła zasnąć w łóżku z myślą, że naprawdę dobrze się bawiła, będąc z nim? To chyba nie do końca było samolubne i chociaż mógł to zmienić i zacząć skupiać się tylko na sobie, to za bardzo lubił czuć na każdym fragmencie ciała, że jej również było dobrze. Kurewsko dobrze.
Tego wieczoru również nie miała być stratna, nawet jeśli do tej pory więcej frajdy dawał jej prezentami niż czynami. Czynami zamierzał dać ją w pierwszej kolejności sobie, mogąc się zabawiać z kobiecymi zmysłami, kiedy pozbawiona możliwości obserwowania co robił, nie mogła przewidzieć w stu procentach nie tylko kolejnych kroków, jakie był gotowy poczynić, ale również tego, co posłużyłoby mu za pomoc w rozpaleniu jej do czerwoności, zanim zdecydowałby się przejść do najprzyjemniejszej części spotkania.
– To chyba dobrze, nie sądzisz? Odmiana od bólu. Coś nowego, przyjemnego, po czym nie będziesz musiała spać przez kilka dni na brzuchu – mruknął, sięgając piórkami do wewnętrznej strony jej uda, po którym miział ją w leniwym tempie, specjalnie omijając okolice spojenia jej ud, by wzbudzić w niej większe zniecierpliwienie i apetyt na więcej. – Prawdę mówiąc, zastanawiam się, czy nie zadręczyć cię delikatnością. W ostatnim czasie bardzo się rozbrykałaś. Jestem ciekawy, jak długo wytrzymasz, jeśli nie będę stanowczy i... brutalny? Jestem brutalny Leighton? Przyznaj szczerze. – Perspektywa grania na czas i pastwienia się nad nią w sposób, do którego nie była przyzwyczajona i którego wydawało mu się, że nie preferowała tak bardzo, jak konkretów, jakimi dotychczas się kierował, wyjątkowo przypadła mu do gustu, dlatego stracił zainteresowanie pozostałymi zabawkami, które służyły do dużo odważniejszych zabaw. Zamiast tego przesunął wibrator na jej brodę, a potem niżej na szyję. Sunął nim wzdłuż jej ciała, kierując się w dół. Pieścił delikatnymi wibracjami dekolt i piersi, drażnił brzuch i podbrzusze, aż w końcu to miotełka znalazła się przy okrytych koronką piersiach, co jakiś czas łaskocząc szyję Howard, a wibratorem delikatnie, niemal niezauważalnie dotykał koronki majtek okrywającej najwrażliwsze partie jej ciała.
Offline
– Nie brałam pod uwagę możliwości, że miałoby cię nie być – wyjaśniła krótko, posyłając mu równie ulotny, ledwo dostrzegalny uśmiech. Wystosowaną w ten dość nieporadny, nieco okrężny sposób propozycję traktowała bowiem jako element gry wstępnej i flirtu, który przecież tak uwielbiali uskuteczniać i który miał za zadanie rozpalić zmysły, będąc niejako obietnicą tego, co jeszcze mogło na nich czekać.
Nie inaczej było w tej sytuacji, kiedy potencjalne spotkanie z innym mężczyzną miało być nowym źródłem bodźców dla każdej ze stron. O ile potrzeby i upodobania ewentualnego kochanka nie stanowiły dla Leighton czegoś w roli priorytetu, to o zadowolenie swoje i Kellera dbała przecież bardzo skrupulatnie. Czuła, że ten nowy dla ich relacji układ mógłby przynieść zamierzony skutek, nawet jeżeli wymagałoby to odrobiny poświęcenia; Leighton musiałaby się przecież dopasować do kolejnej osoby, Mason z kolei nie miałby zbyt dużego pola manewru jako bierny obserwator. Chyba, że w życie wcieliliby przedstawiony przez niego scenariusz.
– Chyba naprawdę musimy to sprawdzić – podsumowała, tym samym dając mu jasno do zrozumienia, jakie dokładnie było jej stanowisko w tej sprawie. Była zdecydowana na tego typu urozmaicenie, choć niewątpliwie pozostawało jeszcze wiele kwestii, które musieli omówić w celu uniknięcia jakichkolwiek nieporozumień. – Wybierzemy kogoś obcego? Na portalu randkowym? W klubie? A może naprawdę wolisz podzielić się mną z jakimś kumplem? – dopytała, unosząc brew w jawnym zaciekawieniu. Możliwości było naprawdę dużo i Leighton sama nie była pewna, która z opcji podobała się jej najbardziej, toteż opinia Masona w tym temacie na pewno ułatwiłaby podjęcie ostatecznej decyzji. Być może wykazana względem tej sprawy obojętność nie świadczyła o Howard dobrze, ale sama zainteresowana nie przywiązywała do tego zbyt dużej wagi. Liczyła się dobra zabawa i jej własna satysfakcja, z której egoistycznie nie potrafiła zrezygnować - zwłaszcza w podwójnej dawce.
– Jestem. Ale kiedy dobrze się bawisz, ja również na tym korzystam. To chyba taka nieplanowana symbioza – mruknęła w rozbawieniu, trącając czubkiem swojego nosa ten jego. Nie było tajemnicą, że w jakimś stopniu stali się od siebie zależni, nawet jeżeli żadna ze stron nie pokusiłaby się o wypowiedzenie tego stwierdzenia na głos. Dużo bardziej woleli przecież gierki i wszelkiej maści zaczepki, dzięki którym zapewniali sobie nawzajem rozrywkę i które wciąż prowokowały do obudzenia się głęboko skrywane żądze.
Nie inaczej było tego wieczoru, nawet jeżeli ich aktualna sytuacja wyglądała zupełnie inaczej niż dotychczas. Brutalność i chaotyczność zostały wyparte przez spokój i mozolne ruchy, ale nawet one działały niezwykle skutecznie, w efekcie czego oddech Leighton niebezpiecznie się spłycił, a całe ciało niekontrolowanie pokryło się gęsią skórką.
Odetchnąwszy głęboko, Howard odchyliła głowę i docisnęła ją do oparcia kanapy. Czuła, że od zniecierpliwienia zaczynało wirować jej w głowie, co Keller skrupulatnie podjudzał. Ulotne muśnięcia piórka wystarczyły, by jej piersi nabrzmiały w podnieceniu, a sutki wyraźnie odznaczyły się pod cienkim materiałem koronki. Wibrujący gadżet z kolei odbijał się echem w całym kobiecym organizmie, podniecenie kumulując jednak u spojenia ud, gdzie zbierała się pierwsza wilgoć wynikająca z narastającego pożądania.
– Jesteś. – Ciche westchnięcie było jedynym dźwiękiem, jaki zdołała z siebie wydobyć, nim słowo ułożyło się w przepełniony aprobatą pomruk. Nieznaczny uśmiech raz jeszcze uniósł kąciki warg Leighton w uśmiechu, a uda mimowolnie rozchyliły się w bardziej zachęcającym geście. – Lubię, kiedy jesteś brutalny.
Offline
Uniósł brew nieco zaskoczony tym, że od początku brała pod uwagę to, że miałby się znajdować obok. W mniejszej bądź większej odległości, ale obok. To miło połechtało jego ego, dając mu do zrozumienia, że liczyła się z nim na tyle, by nie zechcieć robić czegokolwiek za jego plecami. A może po prostu szukała nowych wrażeń? Sam nie wiedział, ale jej słowa wystarczyły, by podszedł do tego tematu na większym luzie, nie martwiąc tym, że ktoś mógłby mu ją sprzątnąć sprzed nosa, kiedy on nie będzie patrzył.
Niewątpliwie jednak całą to rozmowę traktował jako swoistą grę wstępną dla tego wieczoru. Nie mógł zaprzeczyć temu sama rozmowa o tym, co mogliby zrobić z nią we dwóch oraz idące za tym dość odważne wyobrażenia, potrafiły rozpalić i wpłynąć na poziom jego podniecenia, które wyraźnie odznaczało się na materiale spodni i przybierało wyraźniejszą formę wraz z kolejnymi wypowiadanymi słowami.
Byli zepsuci.
Wiedział to.
I podobało mu się to. Cholernie.
Podobnie jak pewność siebie, która biła z Leighton, gdy na to, co miało być swego rodzaju groźbą, zareagowała tak entuzjastycznie. Przypadło mu to do gustu, bo lubił wiele rzeczy, ale najbardziej upodobał sobie sprawdzanie tego, jak wiele była w stanie znieść. To zaś wydawało się idealną okazją do przeprowadzenia kolejnego eksperymentu, którego nie mógłby odmówić ani sobie, ani jej, skoro była gotowa przekonać się, jakby to było pomieścić w sobie dwóch mężczyzn.
Słysząc jej pytanie, roześmiał się głośno. Nie dlatego, że brzmiało komicznie, ale dlatego, że przez całe swoje życie przez myśl mu nie przeszło, że mógłby doczekać dnia, w którym rozważałby trójkąt, a sporym problemem i dość istotną do przemyślenia kwestią byłoby to, skąd tę trzecią osobę wytrzasnąć.
– Wybacz, ale... to zabawne. Łamiemy wszystkie granice, a nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie – przyznał szczerze, wciąż się uśmiechając. – Ktoś obcy brzmi w porządku, ale nie wiemy, czy nie trafimy na kogoś, kto okaże się cholernie nudny i nie ucieknie w czasie specyficznej gry wstępnej. A moi kumple... Wiem, że podołają, ale nie ufam im na tyle, by mieć gwarancję, że nie spodobasz im się tak jak mnie, a nie mam ochoty wystawiać interesów na próbę, jeśli któryś zapragnie zaliczać twój tyłek częściej – dodał. Wiedział, że znajomi byli równie popieprzeni i mogliby temu wszystkiemu dodać większej pikanterii (jakby mieli jej za mało...), ale jednak wiedział też, że tak jak i on, dążyli do tego, by zdobyć to, co wpadało im w oko. Tyczyło się to pieniędzy, rzeczy materialnych i kobiet, a prawdą było, że dzielenie się Leighton na dłuższą metę w ramach jakiegoś niespisanego układu, mogłoby być dość drażliwe i problematyczne. Oddawać jej komuś na własność nie chciał. To nie wchodziło w grę, choć mogłoby się okazać jedynym słusznym rozwiązaniem, by nikt i nic nie ucierpiało na tej formie urozmaicenia sobie życia erotycznego w trakcie jednej nocy.
– Myślałem, że korzystasz tylko wtedy, kiedy chodzę wkurwiony – stwierdził, marszcząc lekko nos w zastanowieniu. Nie analizował dotychczasowych spotkań i tego kiedy i jaki miał humor, ale dotychczas wydawało mu się, że nie często miała okazję widzieć go w dobrym humorze. A czy bawił się dobrze, kiedy był naładowany negatywną energią i wyładowywał ją na niej? Owszem, ale był to nieco inny rodzaj dobrej zabawy, który śmiało mógłby określić mianem sadyzmu, któremu poddawał się, posuwając coraz to dalej bez zwracania większej uwagi na to, co czuła ona. W takich momentach nie przejmował się tym, czy bolało, czy była zmęczona. Nie myślał nawet o tym, czy miała ochotę na cokolwiek, bo miało być tak, jak on chciał.
Ten wieczór postrzegał jako odstępstwo od normy. Tym razem odrzucił na bok te najmroczniejsze instynkty, nie chcąc rezygnować z kontroli, ale pragnąc zabawić się z nią w nieco bardziej ludzki sposób. Urozmaicenia uważał za coś, co było wskazane, by nie znudzili się sobą za szybko i nawet jeśli miał kierować się zachowaniem, na które pozwalał sobie od święta, to tym razem postawienie na bycie milszym, żarty i prezenty, miało być motywem przewodnim.
– To dobrze, bo dzisiaj brutalność przybierze nową formę – odparł, unosząc kąciki w złośliwym uśmiechu, trochę żałując tego, że pozbawił ją wzroku, przez co nie mogła go dostrzec. – Zamierzam być dzisiaj bardzo Mikołajem, którego dobroć może okazać się dość okrutna – dodał, gdy w głowie snuł już wizje tego, co był gotowy robić z nią w kolejnych minutach, pastwiąc się nad jej zmysłami, drobnym ciałem i wzbudzając nową gamę emocji. A wszystko to czynami, których się nie spodziewała i które były prawdopodobnie ostatnimi, o jakie skłonna była go posądzić. On sam siebie też nie podejrzewał, że mógłby czerpać z tego jakąś frajdę, ale kiedy pomysł się pojawił, to okazał się niezwykle kuszący. Zerknął na skrzynkę z zabawkami i zatrzymał wzrok na kajdankach.
– Ale zanim przejdziemy do konkretów... – podjął, odkładając na moment trzymane przez siebie gadżety, żeby wziąć kajdanki. – Pozbawimy cię szansy na wycofanie się – dodał przepełnionym satysfakcją głosem, bo uważał się za geniusza. Chwilę później mogła poczuć, jak puchate obręcze dotykają jej skóry przy kostkach, spinając jej nogi, by w momencie, w którym jej cierpliwość dobiegnie końca, nie miała okazji do wstania i strzelenia typowo kobiecym fochem. Nie dbał o to, że tym samym ograniczył jej możliwość ruchu i rozchylenie nóg jeszcze bardziej. O to mu chodziło, dlatego chwytając za wibrator, zwiększył wibracje i przesunął stalową końcówką po wewnętrznej stronie uda Leighton, sięgając jej kobiecości, gdzie odchylił nieco materiał bielizny, by móc się dostać pod niego zabawką, podejmując się mozolnych, ale zaczepnych pieszczot.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2