.

Nie jesteś zalogowany na forum.

#16 2022-11-01 20:40:41

Laura Harlow
Administrator
Dołączył: 2022-09-19
Liczba postów: 69
WindowsChrome 106.0.0.0

Odp: 4. Big Lake

Jeżeli o istocie swoich pragnień nie wiedział on, to Laura tym bardziej nie. Irytowało ją to, ale jednocześnie była w stanie Marcusa zrozumieć, bo przecież przez długi czas sama nie była w stanie jednoznacznie określić tego, co działo się w jej sercu. Właściwie wciąż nie opanowała tej umiejętności, bo emocji i myśli było zdecydowanie za dużo, aby potrafiła ułożyć je w sensowną całość i przedstawić w postaci dobrze dobranych słów oraz składnie ułożonych zdań.
Cała sytuacja była zatem równie niepewna dla niej, chociaż to wciąż Hearnshaw znajdował się na wygranej pozycji, skoro to on rozdawał karty, to on podejmował decyzje i to nawet on był stroną, która przełamała się jako pierwsza. Harlow nie była pewna, czy powinna była odbierać to w sposób pozytywny, czy może dopisać tę rozmowę do obaw, jakie nią targały od niemal samego początku ich relacji. Oczekiwanie było nieznośne, tak samo zresztą jak niewiedza względem tego, co zamierzał i chciał zrobić Marcus.
I przeszkadza ci to? – zapytała szczerze, marszcząc nos w geście jawnego niezrozumienia. Nie pojmowała, dlaczego wszystko postrzegał jako tak trudne, dlaczego chciał wszystko skomplikować i dlaczego nie mógł tak po prostu powiedzieć, o co chodziło. Zniosła przecież wiele; jego wybuchy złości, to, że był w stanie nią szarpnąć, dotknąć jej w chwili, w której wcale sobie tego nie życzyła, to, że za niektóre ze swoich niepowodzeń obwiniał właśnie ją. A był to zaledwie początek tego, na co była - czuła się? - gotowa, będąc u jego boku. Nie zniknęła, nie zrezygnowała, nie dała mu ani przez moment odczuć, że to było za dużo, nawet jeżeli jej barki zostały znacząco obciążone tajemnicami, nowościami, zasadami świata, do którego zupełnie nie pasowała jako głupia, niewinna nastolatka. – Przeszkadza ci to, kim przy mnie jesteś? Nie pomyślałeś, że może właśnie wtedy jesteś prawdziwym sobą? – dodała zaraz potem, biorąc pod uwagę również możliwość, w której grał na co dzień, przed całym światem i samym sobą, by ostatecznie prawdziwą twarz pokazać dopiero w jej towarzystwie. I to wcale nie tak, że Laura miała wysokie mniemanie o sobie i wierzyła, że była w stanie go zmienić. Przeciwnie; do tej pory nie uważała się za osobę jakkolwiek wyjątkową i nie uważała, by mogła wpłynąć na kogokolwiek, ale skoro sam Marcus uznał, że wszelkie zmiany wychodziły z niego za jej pomocą? Lub może przez nią, jeżeli taki stan rzeczy nie do końca mu odpowiadał?
Zemsta – powtórzyła za nim w sposób sugerujący, że może niekoniecznie rozumiała znaczenie tego słowa. Jeżeli chodziło o słownikową definicję, to miała ją opanowaną do perfekcji. Problem z kolei sprawiała ta czysto życiowa. – Chcesz – podjęła niepewnie, przechylając głowę tak, by móc spojrzeć na twarz Marcusa z nieco innej perspektywy – o tym porozmawiać? – To nie był nakaz, postawienie go przed faktem dokonanym czy pytanie retoryczne. Laura dawała mu wybór. Teraz i w każdym innym momencie trwania ich relacji pragnęła, by pamiętał, że miał przy niej daleko idącą swobodę, że mógł wspomnieć o wszystkim; o dzieciństwie, dawnych znajomościach, o swoich zainteresowaniach czy nawet problemach związanych z pracą, nawet jeżeli jej wiedza w tym zakresie była mocno ograniczona, a ewentualne wsparcie prawdopodobnie sprowadzałoby się jedynie do gładzenia go po dłoni i zapewnień, że na pewno znajdzie dobre rozwiązanie dla danego problemu.
Znów to zrobił; znów nią potrząsnął i to na tyle skutecznie, że faktycznie zamilkła, skupiając swój zamroczony łzami wzrok na jakimś bliżej nieokreślonym punkcie ponad męskim ramieniem. Nie czuła się na siłach, by znów spojrzeć mu w oczy, niejako bojąc się tego, co mogłaby w nich ujrzeć.
Tym większą ulgę czuła zatem, gdy zamknął ją w ciasnym uścisku swoich ramion. Nie musiała dbać o swoją mimikę, przejmować się tym, co on mógłby wyczytać w jej własnym spojrzeniu, ale przede wszystkim raz jeszcze mogła zaciągnąć się znajomym, tak uwielbianym zapachem perfum i czymś, co kojarzyło się jej właśnie z Marcusem. Nie miała stuprocentowej pewności, kiedy kolejny raz mogłaby zyskać okazję do tego, by być tak blisko niego, dlatego aktualnie pragnęła wykorzystać tę przez niego podarowaną aż do ostatniej sekundy, choć jego słowa nie zwiastowały następnej katastrofy.
Brzmiały zaskakująco dobrze i kojąco, dlatego mięśnie Harlow mimowolnie się rozluźniły, a ciche łkanie zostało zastąpione przez ciszę. Ciszę, która przedłużała się wraz z każdą upływającą sekundą ze strony dziewczyny, bowiem Laura nie odważyła się jakkolwiek się wtrącić czy mu przerwać.
Zrobiła to dopiero w chwili, w której Marcus sam o to poprosił.
Czym jest coś innego? – dopytała, zadzierając głowę. Znów na niego patrzyła i choć w powietrzu dało się wyczuć wyraźny dystans, to jednak Laura ułożyła swoje smukłe palce na nadgarstkach mężczyzny, tym samym w niemy sposób chcąc dać mu do zrozumienia, że nie powinien był cofać dłoni, bo to jej pomagało; to, że był blisko, że rozmawiali ze sobą szczerze, że mogli temu poświęcić tak dużo czasu, jak było to konieczne. – I jaką mogę mieć pewność, że to nie jest część twojego planu? Że nie będziesz grał ze mną i moimi uczuciami, że – westchnąwszy, pozwoliła sobie na dłuższą pauzę, którą wykorzystała na odnalezienie odpowiednich, pasujących do ich sytuacji słów – że coś innego będzie czymś prawdziwym?

Offline

#17 2022-11-01 21:48:51

Marcus Hearnshaw
Administrator
Dołączył: 2022-09-18
Liczba postów: 73
WindowsOpera 91.0.4516.95

Odp: 4. Big Lake

Nie przeszkadza. To mnie przeraża – odparł bez zastanowienia, nazywając rzeczy po imieniu. Był tym przerażony, bo cała stabilizacja, jaką zdołał osiągnąć, nagle posypała się niczym domek z kart. Wszystko to, w co za wszelką cenę chciał wierzyć i co wpajał sobie do głowy każdego dnia, przestało mieć dla niego tak ogromne znaczenie. W tej nowej rzeczywistości, w której znalazło się miejsce dla Laury, błądził jak dziecko we mgle. Docierało do niego, że nie poznał nigdy prawdziwego życia, bo najzwyczajniej w świecie unikał go owładnięty głupim strachem o to, że historia będzie raz za razem zataczać koło i ranić go bez końca. – Chcę w to wierzyć, ale... Nie jestem pewny, który ja, to prawdziwy ja – zauważył. Trudno było mu to określić. Od lat patrząc w lustro, widział tego perfidnego sukinsyna. Człowieka, który nie chciał znać czegoś takiego, jak sumienie. Gotowego ranić wszystkich wokół i szczęśliwego w tym piekle, które stworzył sobie z pomocą innych. Grał tak długo, że zapomniał już, kim był wcześniej i jaka była jego natura.
Nie teraz. Może potem. – Pokręcił głową, żeby dać Laurze do zrozumienia, że nie chciał w tej chwili o tym rozmawiać. Nie był gotowy. Poza tym jego głowę zaprzątało wiele innych słów, które uważał za istotniejsze, bo miały być skierowane bezpośrednio do niej, aby mogła zrozumieć, że zależało mu na niej, jak nigdy wcześniej na nikim innym. Nawet na sobie nie zależało mu tak jak na niej.
Chciał się odsunąć, kiedy jej pytanie brzmiało jak jedno z tych, które nie powinny paść, bo zmuszało do zdefiniowania tego, co było między nimi. A on nie potrafił ubrać w słowa tego, czego chciał, kiedy do niedawna wcale nie chciał doświadczać tych wszystkich uczuć i emocji. To właśnie one sprawiały, że stawał się słaby, otwarty przed Laurą niczym księga, z której mogła czytać, słuchając nie tylko wylewających się z jego ust słów, ale również z gestów i spojrzenia, które mówiło więcej, niż wszystko inne. Szczególnie wtedy, kiedy dziewczęce dłonie zacisnęły się na jego nadgarstkach, odbierając szansę na to, by wycofał się z tej rozmowy - szczerej, a przy tym tak dla niego niekomfortowej. Szybko zrozumiał, że nazwanie tego, czego chciał, było jego najmniejszym problemem.
Jak miał zapewnić ją, że tym razem nie grał? Że nie była to część jego planu, by chwycić ją za serce?
Nie możesz mieć pewności, bo nie da ci jej nic, co powiem, ale ty możesz dać mi... nam... szansę. A ja zrobię, co tylko mogę, żeby udowodnić ci, że było warto – odparł. Nigdy nie podejrzewał się o to, że będzie mu kiedyś zależało na tym, żeby otrzymać od kogoś szansę, jaką chciałby za wszelką cenę wykorzystać najlepiej, jak tylko był w stanie. Nie podejrzewał, że poczuje się jak nastoletni chłopak, który tracił głowę dla koleżanki ze szkolnych korytarzy i biegał za nią przy każdej nadarzającej się okazji, by zwrócić na siebie jej uwagę. Tylko że uwagę Laury już zdobył. Dała mu jasno do zrozumienia, że jej podejście nie różniło się tak bardzo od jego własnego.
Nie chciał uciekać.
Nie chciał czuć.
Był gotowy dopuścić do siebie to wszystko. Podjąć ryzyko i stawić czoła ewentualnym konsekwencjom i zatracić się w czymś, co do niedawna określał mianem szaleństwa, kiedy widział tych wszystkich szczęśliwych, zakochanych ludzi, których mijał na ulicach. Za każdym razem, kiedy mijał jakąś parę, wmawiał sobie, że oszukiwali siebie i wszystkich innych. Że było to chwilowe i lada moment miało się zakończyć, pozostawiając po sobie poczucie beznadziei. Tak było przecież ze wszystkim, co było dobre. Pojawiało się na krótką chwilę, a potem znikało i przywoływało ponurą rzeczywistość. Uczucia i związki zawsze były dla niego stanem, który określał mianem kłamliwej iluzji. Do czasu aż nie poznał Laury i nie spędził z nią tych kilku tygodni, podczas których dni spokojne przeplatały się z burzliwymi, tym samym zbliżając ich do siebie. Uwolnił swoje nadgarstki z uścisku jej smukłych palców, tylko po to, by chwycić ją w pasie i usadzić na balustradzie. Trzymając ją pewnie za biodra, nie chcąc dopuścić do tego, by spadła, przystanął pomiędzy jej nogami.
Rozejrzyj się... – podjął spokojnie, przesuwając wzrokiem po pogrążonej w mroku okolicy, którą w niewielkim stopniu rozświetlał blask ognia z paleniska. – Coś innego, to wyjazdy takie jak te. Chwile spędzone we dwoje z dala od świata i codziennych problemów. Wieczory spędzane przy ognisku, a nie na wykwintnych bankietach w sztywnym towarzystwie, czy na pełnych rozpusty imprezach, na których się nie odnajdujesz. To dni spędzane pod kocem przed telewizorem i poranki, kiedy będziesz się budzić obok mnie, a nie w sypialni za ścianą – dodał, wspierając swoje czoło na jej sylwetce, by chłonąć choć trochę bijącego od niej ciepła. – To dni, kiedy nie muszę używać słów, żebyś mnie zrozumiała. Beztroska, szaleństwa, śmiech, długie rozmowy, spacery i randki... – uniósł głowę, spoglądając w jej oczy. – Coś innego to świadomość, że chcę należeć tylko do ciebie. I że chcę tylko ciebie. Nie chcę dłużej uciekać, Laura. Naucz mnie być człowiekiem. Takim, który na ciebie zasłuży – poprosił, a z jego oczu biło nieme błaganie, by po tym, czego się dowiedziała, nie zdecydowała się go odtrącić. Prośba o to, żeby zaufała i uwierzyła w jego szczerość, która objawiała się drżeniem całej sylwetki, płytkim oddechem i intensywnymi uderzeniami serca. Nadzieja na to, że będzie gotowa go wysłuchać i poznać tę mroczną stronę jego historii, dając czas na to, by zdobył się w sobie na wyrzucenie z siebie tego, co w nim tkwiło.
"Coś innego" to chyba związek?

Offline

#18 2022-11-02 20:14:25

Laura Harlow
Administrator
Dołączył: 2022-09-19
Liczba postów: 69
WindowsChrome 107.0.0.0

Odp: 4. Big Lake

Ona również była przerażona.
Tym, co się między nimi działo dotychczas. Tym, jakie zamiary względem niej miał Marcus - zarówno na początku, jak i obecnie. Tym, że żadna z odczuwanych emocji nie była w stu procentach pewna i że każdą z nich można byłoby z dziecinną łatwością podważyć. Bo jeżeli kłamał już na początku i to w sprawie tak ważnej, jak podstawy ich relacji, to jaką Laura mogła mieć gwarancję, że nie kłamał we wszystkich pozostałych kwestiach - również tych, które były główną osią ich rozmowy tego wieczoru?
Bała się wszystkiego, co miało związek z Marcusem, jej przyszłością i tym, co jeszcze mogło się wydarzyć. Niepewny wydawał się każdy dzień, a Harlow nie była pewna, czy potrafiłaby sobie na takie życie pozwolić. Dzięki niemu miało być jej przecież łatwiej; zacząć od nowa, z dala od rodzinnego miasta i widma dożywotniego zajmowania się znajdującego się na skraju upadku pensjonatu. Scenariusz był bardzo prosty i Laura czuła się szczerze zaskoczona tym, jak skomplikowana okazała się jego realizacja. I choć wcale nie żałowała tego, na jak głęboką wodę się rzuciła, to jednak wciąż nie potrafiła rozszyfrować tego, co działo się w głowie Hearnshawa.
On chyba sam tego nie wiedział.
To miało być takie łatwe – zauważyła w rozbawieniu, które w rzeczywistości niewiele miało wspólnego z autentyczną radością. Mówiła wprawdzie o rzeczach bardzo oczywistych, ale w ten dość nieporadny sposób pragnęła chyba wygospodarować dla siebie kilka dodatkowych sekund na to, by ułożyć w głowie gonitwę myśli i zająć konkretne stanowisko. – Ja jestem, ty płacisz – dodała w ramach wyjaśnienia, kręcąc głową w niedowierzaniu dla tego, jak bardzo spieprzyli nawet tak banalną sprawę.
Nie oznaczało to jednak, że żałowała. Wręcz przeciwnie - bardzo chciała wierzyć w to, co mówił Marcus; w jego uczucia i nastawienie względem przyszłości, którą widział u jej boku. Przynajmniej tak rozumiała poszczególne frazy Laura i szczerze liczyła na to, że nie był to efekt jej psotnej wyobraźni, chociaż aktualna sceneria i sytuacja sugerowały właśnie to. Bo przecież nie mogło być prawdą, że znajdowali się w uroczym domku pośrodku niczego, w bujnym lesie, gdzie ich jedynym towarzystwem były kryjące się w krzakach i między koronami drzew zwierzęta; że mieli spędzić cały weekend we dwoje, z dala od świata i wścibskich, niekoniecznie sprzyjających im ludzi; że Marcus trzymał ją mocno w swoich ramionach, chroniąc przed upadkiem z balustrady, dzieląc z nią ciepło bijące od ich ciał i, spoglądając jej głęboko w oczy, mówił o uczuciach, które zupełnie do niego nie pasowały, które w gruncie rzeczy nie powinny mieć miejsca w ustalonym przez nich układzie.
Więc ty po prostu chcesz – zaczęła, z trudem panując nad uśmiechem. Wszystkie jego sugestie brzmiały cudownie i Laura nie miałaby nic przeciwko realizacji każdego z tych planów; chciała chodzić z nim do kina, na spacery, wyjeżdżać na wycieczki, trzymać się za ręce i po prostu być - wtedy, gdy wszystko układało się po ich myśli, ale również w momentach dalekich od doskonałych. Zawsze, choć wydawało się to bardzo długim okresem. – Być moim chłopakiem. – Szczerze wątpiła, że to określenie jakkolwiek do nich pasowało, ale nie przejmowała się tym ani przez moment. Wielokrotnie już bowiem zdarzało się, że mówiła i robiła przy nim rzeczy, o które normalnie by się nie podejrzewała lub na które po prostu by sobie nie pozwoliła.
Bardzo chciałabym ci zaufać. Przez wzgląd na to, że byłeś ze mną szczery – podjęła, opuszkami palców przesuwając po skórze na jego policzkach. Zarost drażnił delikatne, wyczulone na bodźce receptory, ale to był ten przyjemny rodzaj rozproszenia. – I bardzo chciałabym zostać twoją dziewczyną – dodała po krótkiej pauzie, tak naprawdę celowo nie dając mu czasu na jakąkolwiek reakcję. Raz jeszcze wykazała się bowiem odwagą, inicjując spokojny, niemal niewinny pocałunek, który niejako miał być przypieczętowaniem nowego, tym razem jednoznacznie określonego i nazwanego kształtu ich relacji.

Offline

#19 2022-11-02 21:37:02

Marcus Hearnshaw
Administrator
Dołączył: 2022-09-18
Liczba postów: 73
WindowsOpera 91.0.4516.106

Odp: 4. Big Lake

Miało... Dobrze powiedziane – mruknął, nie wiedząc, czy się uśmiechnąć, czy skrzywić, na skutek czego jego twarzy przyozdobił nieznaczny grymas. W ogóle nie było mu do śmiechu. Wiedział, czego chciał, jeśli chodziło o Laurę, ale jednocześnie bał się, że nie podoła i na sam koniec będzie musiał przed samym sobą przyznać, że idiotyzmem było dopuszczenie do siebie uczuć, jakimi zdążył ją na przestrzeni tych wszystkich tygodni obdarzyć. Bał się, że ją skrzywdzi, rozczaruje i efekt tego, do czego obecnie mniej lub bardziej nieporadnie zmierzał, nie będzie wiele lepsze od tego, jaki miał względem niej pierwotny plan.
Nie wybaczyłby sobie.
Pierwszy raz w życiu przyznał przed sobą, że nie zdołałby sobie wybaczyć tego, że mógłby ją skrzywdzić. Była za dobra, za idealna. Zbyt doskonała dla kogoś takiego jak on. A mimo to pragnął jej całym sobą w roli partnerki, ale też przyjaciółki, powierniczki, towarzyszki rozmów i dobrej duszy, która nie zawsze świadomie, ale prowadziła go w stronę wyjścia z tego szajsu, w jakim utknął na własne życzenie, a który przy niej okazał się czymś zbytecznym, wręcz uciążliwym, bo komplikującym wszystko.
Chcę – wtrącił. W całym tym niespodziewanym zamieszaniu nieco zjadał go stres, ale to jedno stanowcze słowo miało być odpowiedzią na wszystko, co Laura była skłonna dodać. Chciał wszystkiego, co było związane z nią i ich relacją. Chciał jej. Chciał normalnej, zdrowej relacji. Chciał szczerości, zaufania i obustronnej wiary w to, że ten krok miał jakikolwiek sens i żadne z nich nie popełniało błędu, pozwalając sobie na dopuszczenie do siebie uczuć, które nie miały mieć miejsca. Chciał... związku. Chciał? Tak, mniej więcej w ten sposób bym to ujął – zaśmiał się, kiwając głową. Napięcie powoli z niego ulatywało, ale wciąż trzymała się go szczątkowa niepewność względem tego, czy jej słowa były jednoznaczne z tym, czego chciała ona. A prawdą było, że Marcus liczył się ze zdaniem Laury, co niejednokrotnie starał się jej okazać. Pewne zaś było to, że chciał z nią być. Spróbować tego, czego tak uparcie unikał, tracąc najlepsze lata życia. I może nie nazwałby się jej chłopakiem, a po prostu facetem, mając na uwadze swój wiek, niemniej nie chciał jej poprawiać, bo wiedział, że w jej wieku tego typu określenia rządziły się swoimi prawami. Najważniejszy był sens. Ten bez względu na to, jakich słów używali, pozostawał taki sam.
Wraz z jej kolejnymi słowami, spiął się nieco. Kiedy mówiła o zaufaniu, przeszło mu przez myśl, że może zmierzała do tego, że nie potrafiła mu zaufać. I nie mógłby jej za to winić, skoro w jakimś stopniu okazał się rozczarowaniem i wielkim zawodem, kiedy całą tę znajomość zapoczątkował z powodów, które nie miały nic wspólnego ze szczerością. Jedynie dotyk jej dłoni na policzkach, budził niewielką nadzieję na to, że może nie miało być tak źle, jak podpowiadały mu te wszystkie psotne myśli. Kolejne słowa pomogły mu w całkowitym rozluźnieniu się. Podobnie jak pocałunek, którym zamknęła mu usta, kiedy chciał coś dodać. Odwzajemnił go. Zrobił to chętnie, również traktując jako przypieczętowanie nowego, jasno określonego statusu tej relacji. Muskając jej wargi raz za razem, nie chcąc zbyt szybko przerywać tej pieszczoty, w niemy sposób próbował zapewnić Laurę, że właśnie coś nowego miało swój początek, a on był gotowy się w tym zatracić i porzucić zawiść, żal i niechęć do świata i ludzi. – Mam nadzieję, że był to ostatni raz, kiedy doprowadziłem cię do płaczu i... – podjął, gdy niechętnie odsunął się od jej ust. –... że będę wystarczająco dobrym chłopakiem – dodał, unosząc kącik ust w lekkim uśmiechu. Po tych wszystkich latach brzmiało to absurdalnie, jak niechciany sen, z którego mógłby się wybudzić, by wrócić do znanej sobie rzeczywistości. On i związek? Do tego z nastoletnią dziewczyną? Patrząc w jej roziskrzone spojrzenie, wiedział jednak, że wszystko działo się na prawdę, a on najzwyczajniej w świecie zwariował na jej punkcie. I była to tylko i wyłącznie jej zasługa. Tego, jaką dziewczyną była, że wszystko, czego się chwyciła, było czymś dobrym. Dziewczyną, przy której zapragnął stać się kimś lepszym, wierząc w to, że tym razem będzie prawdziwym sobą. Bo przecież Laura potrafiła dostrzec w nim więcej, niż widział sam. Ufał, że nie była w błędzie. – To może w ramach pierwszej spontanicznej randki, powinniśmy wrócić do tych pianek, zanim zabiorę się za przygotowanie imitacji romantycznej kąpieli? – zasugerował, pomagając jej zsunąć się na ziemię, jednocześnie będąc otwartym na wszystkie inne propozycje, z jakimi mogłaby wyjść.

Offline

#20 2022-11-02 22:50:23

Laura Harlow
Administrator
Dołączył: 2022-09-19
Liczba postów: 69
WindowsChrome 107.0.0.0

Odp: 4. Big Lake

Pocałunek, choć jeden z wielu, ale prawdopodobnie będący tym bardziej spokojniejszym ze wszystkich, które dotychczas przyszło im wymienić, smakował jakby inaczej; był słodki, przepełniony niewinnością, ale i szczerością wolną od instynktownego, intensywnego pożądania. Miło było muskać wargi mężczyzny ze świadomością, że od tej chwili miała być jedyną uprawnioną do tego kobietą; że tylko ona mogła smakować jego ust i że tylko te jego miałyby dostęp do jej własnych, ale również wszystkich pozostałych partii dziewczęcego ciała. Miło było wiedzieć i czuć, że obecnie oficjalnie należeli do siebie, a na dodatek zyskali cały weekend, by móc to celebrować we własnym towarzystwie.
Nigdy nie byłam czyjąś dziewczyną – wyznała zgodnie z prawdą i własnymi, dość ubogimi w tym zakresie doświadczeniami. Kilka randek oraz mniej lub bardziej zobowiązujących spotkań było wszystkim, czym mogła pochwalić się w swoim uczuciowym życiu, a żadna z tych znajomości nawet nie aspirowała do tego, by stać się autentyczną relacją zbudowaną na szczerości, zaangażowaniu i prawdziwych, głębokich uczuciach. W gruncie rzeczy nawet nie była pewna, czy w ogóle by się w tej roli sprawdziła. Z drugiej jednak strony Marcus również zdawał się dopiero na tym obszarze raczkować, skoro jego dotychczasowe relacje z kobietami miały bardzo określony, acz wciąż dość luźny charakter. Nie było w tym miejsca na opiekuńczość, poczucie bezpieczeństwa, na patrzenie sobie w oczy, trzymanie się za ręce i zwyczajne trwanie przy sobie w zarówno dobrych, jak i trudnych momentach. Razem mieli się nauczyć tego wszystkiego i wielu innych rzeczy, reakcji, emocji. Mieli poznawać drugą osobę, ale w jakimś stopniu uczyć się również samych siebie, a Laura była zdeterminowana i gotowa na pierwszą z wielu lekcji.
Brzmi jak idealna pierwsza spontaniczna randka – przyznała ze szczerym uznaniem i równie prawdziwym uśmiechem, którego charakter najtrafniej opisywało słowo: czuły. Właśnie tak uśmiechnęła się do Marcusa, kiedy z jego pomocą i asekuracją zsunęła się z balustrady, by wrócić na ich wcześniejsze miejsce, gdzie wciąż czekał na nich koc, jedzenie i alkohol. – Powinniśmy wznieść kolejny toast? Za nas? – zaproponowała, unosząc kieliszek z winem. Nie była najlepsza w wygłaszaniu przemów, dlatego nie uważała za konieczne dodanie czegoś więcej. Zamiast tego stuknęła szkłem o to Marcusa, potem robiąc niewielkiego łyka.
Myślisz, że Josie i Jonathan zorientują się sami? Czy może wolimy odgrywać teatr? – zagaiła, będąc szczerze ciekawą jego stanowiska w tej sprawie. Właściwie czuła, że istniało dużo innych kwestii, które mogliby omówić i które faktycznie tego wymagały. Mieli żyć w ukryciu? Udawać przed całym światem czy może jednak z niczym się nie kryć i bez skrępowania okazywać sobie uczucia przed wszystkimi? W domku w lesie wydawało się to bardzo łatwe, natomiast po weekendzie czekał ich przecież powrót do rzeczywistości, która miała wyglądać zupełnie inaczej, niż do tej pory.
To, że tajemnicą powinni byli pozostać dla jej rodziców i całej rodziny, było oczywistością, przynajmniej do chwili, w której Laura nie przygotowałaby bliskich na tego typu emocjonalną bombę. Nie miała pojęcia, jak długo miało to potrwać i czy w ogóle mogło zakończyć się sukcesem, ale brała pod uwagę również i taką ewentualność - gdyby tylko ona i Marcus wytrwali na tyle, by myśleć o sobie również w innych, dużo poważniejszych kategoriach niż kolorowy, słodki początek związku.

Offline

#21 2022-11-02 23:48:54

Marcus Hearnshaw
Administrator
Dołączył: 2022-09-18
Liczba postów: 73
WindowsOpera 91.0.4516.106

Odp: 4. Big Lake

Jedziemy na jednym wózku, bo nigdy nie miałem dziewczyny – odparł szczerze. Nie bawił się w związki. Nie szukał miłości i nigdy jej nie zaznał. Wszystkie relacje z kobietami były oparte na seksie i zaspokajaniu pierwotnych instynktów. Nie miał więc bladego pojęcia, jak zachowywać się w prawdziwym związku i wiedział, że czekała go cholernie długa lekcja związana z tym, jak dbać o swoją kobietę, by czuła się zaopiekowana, bezpieczna, spełniona i szczęśliwa. Wydawało mu się jednak, że brak doświadczenia Laury miał się okazać plusem tego wszystkiego i miał oszczędzić mu ogromnych oczekiwań z jej strony, którym mógłby nie podołać. A przynajmniej nie od razu, bo wszystkiego zamierzał się nauczyć, nawet jeśli metodą prób i błędów, które wiedział, że będzie popełniał, bo nie był idealny. Najważniejsze było to, że przy niej nie bał się ich popełniać. Wiedział, że mógł liczyć na zrozumienie i na wybaczenie, choć zapewne miało to swoje granice. Pozostało mu liczyć na to, że ich nie przekroczy i nie spieprzy tego, na czym mu zależało.
Tak? Nie masz wygórowanych oczekiwań? Wyjście do wesołego miasteczka, gdzie miałbym strzelać w butelki, żeby wygrać dla ciebie upragnionego misia? Albo kolacji przy świecach na dachu jakiejś restauracji i ogromnego bukietu kwiatów? – rzucał sugestiami, które pojawiły się w jego głowie za sprawą filmów, jakie miał okazję zobaczyć i przedstawiały randki w taki właśnie sposób. Gdyby tego chciała, to zdecydowałby się na taką randkę, ale musiał przyznać, że ta spontaniczna całkowicie mu odpowiadała. Weekend spędzony we dwoje w takim miejscu i owiany prostotą, której brakowało im w Fairbanks, gdzie każde wyjście wiązało się z przepychem i setkami wydanych dolarów w luksusowych restauracjach i sklepach pełnych towaru z wyższej półki. Czuł, że mógł polubić się z flanelą, ogniskami i naturą.
Za nas – odparł, uśmiechając się ciepło, kiedy stuknęli się szkłem. To nowe określenie bardzo mu podpasowało i czuł się jakiś spokojniejszy, kiedy go używał. Właściwie to czuł się spokojniejszy od chwili, w której wyrzucił z siebie wszystko, co mu na sercu leżało, a co tyczyło się Laury.
Myślę, że wystarczy nam teatrzyk, który musimy odegrać przed twoimi rodzicami – stwierdził po krótkiej chwili namysłu, nabijając na kijki pianki. Nie wiedział, czy powinni się chwalić nową formą swojej relacji i tym, że Marcus, jako osoba prawdopodobnie ostatnia, którą można było podejrzewać o posiadanie uczuć, poczuł coś względem Laury i dobrowolnie zrezygnował z tak uwielbionego przez siebie sponsoringu, który był wygodny, bezpieczny i dawał mu poczucie stabilizacji. Musiał się oswoić z tą nową rzeczywistością, do której trafili razem. Przespać z tym, że rzucili się na głęboką wodę i podjęli ryzyka dla czegoś dobrego, czego efektów nie mogli być pewni. – Jeśli chcesz porozmawiać z Josie, nie ma problemu. Ja odpuszczę, Jonathan i tak się od niej dowie i będzie miał pożywkę – zasugerował z lekkim uśmiechem, podając jej jeden z kijków i gdy miał wolną rękę, sięgnął do dłoni Laury, by spleść swoje palce z tymi jej. Bez problemu mógł sobie wyobrazić to, jak kumpel będzie się z niego nabijał. Nie przez jeden wieczór, nie przez kilka dni, ale przez długie tygodnie. Jeśli jednak Laura poczułaby potrzebę podzielenia się tym wszystkim z przyjaciółką, nie zamierzał robić scen. Miała wolną rękę. Nie była jego własnością, żeby musiał jej narzucać, co mogła robić, a czego nie powinna. Już nie. Poza tym, nie oszukujmy się. Myślisz, że będę potrafił trzymać dystans? I że tego chcę? Wystarczy, że będę musiał się pilnować przy twoich rodzicach, więc... Bądźmy sobą i nie kryjmy się z tym – dodał kręcąc głową w rozbawieniu, ale spojrzenie, które rzucił Laurze, wyrażało powagę względem tego, co powiedział. Miał trzydzieści pięć lat. Był dorosłym facetem, do tego prawnikiem. Na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że był idealną partią i nie jeden ojciec czułby dumę, wiedząc, że córka spotyka się z kimś takim. I może pan Harlow również ją poczuł, gdyby nie fakt, że Marcus był drugie tyle starszy od Laury. To komplikowało wiele spraw, nawet jeśli chodziło tylko o liczby, którymi Marcus nie chciał zaprzątać sobie głowy w miejscach publicznych podczas wspólnych spacerów, zakupów, wyjść do kina, teatru czy klubu. Chciał, żeby byli sobą i nie udawali, że nic ich nie łączy i by w Fairbanks pozwalali sobie na daleko idącą swobodę. – Nie jest ci zimno? – zapytał, gotowy sięgnąć po koc, przysunąć się bliżej i dzielić z nią swoim ciepłem.

Offline

#22 2022-11-03 19:17:28

Laura Harlow
Administrator
Dołączył: 2022-09-19
Liczba postów: 69
WindowsChrome 107.0.0.0

Odp: 4. Big Lake

Nigdy? – powtórzyła za nim, choć wydźwięk sugerujący pytanie i niedowierzanie był bardzo wyraźny i dobrze słyszalny. Ciężko było uwierzyć jej w to, że ponad trzydziestoletnie życie ubarwione było jedynie przelotnymi, niezobowiązującymi relacjami. Któraś z nich na pewno była mniej, inna bardziej ważna, ale ponieważ limit szczerości wydawał się być tego dnia zupełnie wyczerpany, to Laura wolała nie skupiać się na tych aspektach rozmowy, które wymagały jakiegokolwiek zagłębienia się w niekoniecznie łatwą przeszłość. Podświadomie czuła bowiem, że to właśnie dlatego Marcus miał tak trudny, skomplikowany charakter i to między innymi z tego powodu nie dopuszczał do siebie ludzi zbyt łatwo oraz szybko. Tym większa była zatem ogarniająca ją duma, że to właśnie jej udało się w minimalnym stopniu przebić przez twardą skorupę pozornej obojętności, nawet jeżeli nie miała możliwości, by przewidzieć, jakie byłyby tego długoterminowe konsekwencje.
Nie miałam, ale twoje propozycje brzmią bardzo ciekawie. Szczególnie ta kolacja. Lubię przyglądać się wszystkiemu nocą – wyznała, tym samym niejako dając mu do zrozumienia, że nie miałaby nic przeciwko, gdyby postanowił zrealizować ten dość romantyczny, niekoniecznie pasujący do niego pomysł. Brzmiało to bowiem bardzo magicznie, a Laura - jak na typową kobietę przystało - oczami wyobraźni widziała już żmudne przygotowania do tego wyjścia; układanie fryzury, wybór tej idealnej sukienki, przy której pomocy miałaby zwalić go z nóg i całą otoczkę, która towarzyszyłaby spotkaniu z widokiem na miasto zatopione w mroku nocy.
Ciekawe, czy w ogóle mi uwierzy – mruknęła, zaraz potem pozwalając sobie na niekontrolowane parsknięcie śmiechem. Dotychczas nie rozmawiała o szczegółach swojej relacji z Marcusem. Josie wiedziała tyle, ile oni zdążyli sami pokazać; podczas wspólnej zabawy na imprezie halloweenowej oraz za zamkniętymi drzwiami sali z basenem w hotelu. Na co dzień Laura nie poruszała tego tematu i nie widziała potrzeby, by taki stan rzeczy zmienić, nawet jeżeli istniały kwestie, w sprawie których bardzo chętnie poradziłaby się nieco bardziej doświadczonej koleżanki. – Ale darujmy sobie podwójne randki, w porządku? – Wątpiła wprawdzie, że którakolwiek ze stron wpadłaby na tego typu pomysł, aby wyjść z podobną inicjatywą, ale pewne kwestie wolała uściślić już na samym początku, by w przyszłości mogli szczęśliwie uniknąć nieporozumień powstałych na tym tle.
Nie bywasz u nas tak często – zauważyła, zerkając na niego kątem oka. Miała wrażenie, że w ostatnich kilku tygodniach jego wizyty były bardzo sporadyczne, ale z drugiej strony wiedziała, że nie były konieczne regularnie. Sytuacja w pensjonacie pozostawała niezmiennie kiepska, a każda rozmowa na ten temat mogła nieść ze sobą przykre emocje. Teraz zwłaszcza, skoro ich relacja nabrała kształtu, którego nawet nie mogli zaprezentować przy jej rodzicach. – Może akurat uznaliby, że jesteś świetną partią – rzuciła w ramach żartu, choć wcale nie byłaby zaskoczona takim obrotem spraw. Państwo Harlow bywali nieprzewidywalni i równie zaskakujące bywały ich reakcje, toteż Laura wcale nie brałaby za pewniak oburzenia i chęci całkowitego wydziedziczenia starszej z córek.
Nie, jest idealnie. – Na dowód swojego stanowiska wsparła głowę na ramieniu Marcusa, w miarę możliwości wtulając się w jego bok na tyle wygodnie, by jednocześnie móc wciąż panować nad stopniem wysmażenia pianki, którą - gdy ta była gotowa - podsunęła mężczyźnie pod nos.

Offline

#23 2022-11-03 19:59:56

Marcus Hearnshaw
Administrator
Dołączył: 2022-09-18
Liczba postów: 73
WindowsOpera 91.0.4516.106

Odp: 4. Big Lake

Nigdy. Kiepsko zacząłem w tych sprawach... – westchnął. Gdy był młody, to był głupi, naiwny i zafascynowany tym, że znalazł się ktoś, kto był gotowy wprowadzić go w ten dorosły świat. Gdyby wtedy wiedział, że wszystko tak się potoczy, może postąpiłby inaczej, ale podjął decyzję, poniósł konsekwencje i pozwolił, by te go zmieniły. – Miałem szesnaście lat i dałem się wciągnąć w romans z nauczycielką. To miały być korepetycje, ale... Wyszło, jak wyszło. Omotała mnie, a ja byłem głupim szczeniakiem, który podjarał się tym, że dojrzała kobieta zwróciła na niego uwagę. To trwało jakiś czas. Kiedy się zabawiła i znudziła, dała mi jasno do zrozumienia, że nic dla niej nie znaczę i byłem głupi, wierząc, że coś z tego wyjdzie – dodał po chwili, dzieląc się częścią swojej historii, która nijako zapoczątkowała to wszystko. Nigdy nikomu o tym nie mówił. Trzymał to w sobie, bo zwierzanie się z własnej głupoty i opowiadanie o rzeczach, które nie powinny mieć miejsca, nie było czymś, co powinno trafiać do uszu znajomych. Laura była wyjątkiem od reguły za sprawą tego, że nie tylko obdarzył ją uczuciami, ale również zdecydował się na związek. Jeśli ten miał się udać, dziewczyna powinna była go poznać i spróbować zrozumieć motywy jego działań, jakim kierował się na początku tej relacji.
Myślę, że da się coś zrobić – stwierdził. Nie kojarzył żadnej restauracji z klimatem podobnym do tego, o którym wspominał, ale jeśli nie w Fairbanks to gdzie indziej na pewno mogli taką znaleźć. Świat stał przed nimi otworem, a życie było długie i pewne było to, że ten pomysł, jak i każdy inny, który mógłby zrodzić się w ich głowach, będzie zrealizowany, jeśli tylko wszystko wokół będzie im sprzyjać, a oni... będą się dogadywać tak, jak do tej pory, a może i lepiej.
Prawdę mówiąc, trochę w to wątpię. Jonathan mnie zna, a Josie wyrobiła sobie zdanie i pewnie jest gotowa zakładać się o to, że umrę w samotności przez to, jak traktuję ludzi – zaśmiał się gorzko. Nie winił dziewczyny za takie nastawienie względem jego osoby. Od dłuższego czasu spotykała się z Jonathanem i była świadkiem różnych sytuacji z udziałem Marcusa, w których nie było miejsca na szacunek do kobiety, ale za to przedmiotowe traktowanie ich było na porządku dziennym. – Podwójne randki? Odpada. Poza tym musielibyśmy ich zmusić do tego, żeby się ujawnili, ale przyznam, że dobrze się bawię, patrząc na to, jak udają, że nie chodzi o nic poza kasą i seksem – dodał rozbawiony. Wciąż twardo obstawał przy tym, że tę dwójkę łączyło coś więcej, tylko żadne z nich nie chciało się do tego przyznać na głos i woleli udawać, że nie było między nimi żadnych uczuć. Marcus zaś nie naciskał, a jedynie przykładał większą uwagę do drobnych sygnałów, jakimi były wymieniane między nimi spojrzenia i gesty. Sporym dowodem na jego racje było też to, że nie pamiętał, kiedy ostatni raz Jonathan pozwolił sobie na towarzystwo kogoś innego niż Josie.
Przyznaję, w ostatnim czasie trochę odpuściłem, ale intensywnie myślę nad tym, jak pomóc twojemu ojcu w wygrzebaniu się z długów i będę chciał omówić z nim kilka spraw, więc moje wizyty będą nieco częstsze – przyznał. Z reguły nie przejmował się tym, że jego klienci tonęli w długach i nie miało dla niego znaczenia to, czy go spłacali, czy nie, bo jeśli tego nie robili, mógł bez zastanowienia doliczać odsetki do kolejnych faktur. Państwo Harlow byli jednak niezwykle sympatycznymi ludźmi i Marcus szczerze nie chciał, żeby w swojej ślepej wierze w lepsze jutro, któregoś dnia gruchnęli z impetem o samo dno, z jakiego nie byliby w stanie się dźwignąć. Dodatkowym argumentem przemawiającym za pomocą było to, że chodziło o rodziców Laury. Nie chciał, by dziewczyna, na której zaczęło mu zależeć, musiała patrzeć na to, jak jej rodzice mierzyli się z coraz bardziej ponurą rzeczywistością i by to ostatecznie ona stała się tą osobą, która byłaby odpowiedzialna za utrzymanie rodziny i dopilnowanie tego, by żyli we względnym dobrobycie. – Może kiedyś się o tym przekonamy – skwitował, uśmiechając się lekko. Nie wiedział, jak rysowała się nadchodząca przyszłość i jak miała rozwinąć się ta relacja, więc wstępnie nie chciał sobie zaprzątać głowy tym, czy rodzice Laury byliby w stanie to zaakceptować, ale jeśli sprawy zaszłyby wystarczająco daleko, a ukrywanie się przed nimi stałoby się zbędnym balastem, to chyba wolałby uniknąć większych dramatów i oskarżeń związanych z tym, że uwiódł ich córkę.
W porządku – mruknął i otoczył dziewczynę ramieniem, żeby było jej wygodniej, kiedy się do niego przykleiła. To było miłe. Siedzenie przy palenisku z nią u boku. Sprawiało, że ogarniał go wewnętrzny spokój, a nadejście nowego dnia rysowało się w kolorowych barwach. – To prawie jak smakołyk pomocny w procesie oswajania – zauważył ze śmiechem, kiedy podsunęła mu piankę pod nos. Tę wziął od razu i zaznajomił się z jej smakiem, marszcząc lekko czoło. – Całkiem dobre – stwierdził i sięgnął po tę piankę, którą sam piekł, żeby ściągnąć ją z kijka i podsunąć w stronę Laury.

Offline

#24 2022-11-05 19:13:25

Laura Harlow
Administrator
Dołączył: 2022-09-19
Liczba postów: 69
WindowsChrome 107.0.0.0

Odp: 4. Big Lake

Laura nie spodziewała się ze strony Marcusa jakichkolwiek zwierzeń. Nie zamierzała naciskać na przekazywanie jakichkolwiek informacji, wszak zdążyła zauważyć, że nie przepadał - jak chyba nikt - za akurat taką formą rozmowy. Z drugiej zaś strony tym bardziej doceniała wszystkie te wiadomości na jego temat, które przekazywał jej sam z siebie, w pełnym zaufaniu i z nadzieją, że była w stanie po prostu je przyjąć; bez oceniania, wywracania oczami, kazań na temat tego, jak bardzo nieodpowiednio w jej ocenie się zachowywał.
Dlaczego to zrobiła? Nie miała męża? Rodziny? – dopytała, choć sama nie wiedziała, w jakim właściwie celu. Te dwa elementy nie musiały być przecież absolutnie żadną przeszkodą w uwiedzeniu jakiegokolwiek mężczyzny i wdania się w niewiele znaczący romans. Mogło chodzić o nudę, chęć zabawy, poczucia odrobiny adrenaliny lub po prostu sprawdzenia, czy byłaby w stanie zawrócić w głowie dużo młodszemu od siebie chłopakowi. – Mówiłeś o tym komuś? – W gruncie rzeczy wątpiła w takie prawdopodobieństwo. Możliwe nawet, że gdyby podzielił się z kimś tą historią i zrzucił z siebie ciążące na ramionach brzemię dawno temu, to aktualnie nie wykazywałby się tak negatywnym nastawieniem do jakichkolwiek relacji międzyludzkich.
Nigdy nie zastanawiałam się nad tym, co naprawdę ich łączy – przyznała bez ogródek. Chociaż wielokrotnie poruszała z Josephine kwestię jej układu z dużo starszym mężczyzną, to jednak nigdy nie było im dane podjąć się rozmowy na temat tego, jakie faktycznie kryły się za tym emocje. Zawsze chodziło bowiem o opowieści dotyczące wspólnych wyjść na miasto, odwiedzonych miejsc czy bliższych lub dalszych wycieczek, które były idealnymi tłami dla licznie zapychających pamięć telefonu Josie fotografii. Niewiele z nich mogła zamieścić w sieci, wszak to byłoby swego rodzaju strzałem w kolano i niejakim przyznaniem się do kłamstwa dotyczącego zwyczajnej, nudnej pracy w Fairbanks, ale Josie nie przywiązywała do tego zbyt dużej wagi. Aktualny poziom jej życia i możliwość pozwolenia sobie na większość rodzących się w głowie zachcianek wystarczały, by zachowywała ostrożność i by nie szalała w sieci.
Znasz moje zdanie na ten temat – mruknęła w odpowiedzi, krzywiąc się na samą wzmiankę dotyczącą jej ojca, pensjonatu i długów. Wciąż podtrzymywała swoją opinię dotyczącą tego, że najlepszym rozwiązaniem dla całej rodziny byłoby przyznanie się do błędu i zamknięcie tego interesu oraz powrót do obowiązków i zawodów, którymi jej rodzice zajmowali się wcześniej - zanim im odbiło. To rozwiązałoby wszystkie problemy i pozwoliło uniknąć tych przyszłych, a te nawarstwiały się wraz z każdym kolejnym miesiącem i nieopłaconym rachunkiem. – Nie dasz rady go namówić, żeby po prostu z tym skończył? – zagaiła miękko. Nie chciała wykorzystywać wpływu Marcusa na pana Harlowa w ten właśnie sposób, ale nie widziała żadnego innego sposobu na to, by przemówić ojcu do rozsądku. Pragnęła dla ich rodziny wszystkiego, co najlepsze. Czasami nawet miała wrażenie, że bardziej niż rodzice, którzy widzieli tylko czubek własnego nosa i swoje niezrealizowane, wygórowane ambicje.
Bardzo lubię pianki maczane w płynnej czekoladzie. Na jakiejś twojej imprezie dla snobów powinni zorganizować taką fontannę – zasugerowała w rozbawieniu, odbierając od niego zaproponowaną piankę i zajadając się nią ze smakiem.

Offline

#25 2022-11-05 20:14:41

Marcus Hearnshaw
Administrator
Dołączył: 2022-09-18
Liczba postów: 73
WindowsOpera 91.0.4516.106

Odp: 4. Big Lake

Była samotna. Zawsze spotykaliśmy się u niej w domu i pamiętam, że za pierwszym razem, kiedy dała mi do zrozumienia, że liczy na coś więcej, rozglądałem się za czymś, co mógłbym potraktować jak czerwone światło. Nie znalazłem jednak żadnych zdjęć czy rzeczy, które wskazywałyby na to, że była z kimś związana, więc dałem się wciągnąć w romans rodem z Greya. Przed swoim wyjazdem powiedziała mi, że to była tylko przygoda. Opuściła miasto i więcej się z nią nie spotkałem – wyjaśnił, nieco dokładniej przedstawiając to, jak wyglądała jego relacja z nauczycielką, która miała uczyć go biologii i udzielać mu korepetycji, a nauczyła niewłaściwego obcowania z kobietami. – Nie. Myślę, że niektóre osoby w szkole czegoś się domyślały, ale nikt nie mówił o tym głośno. Zresztą nie byłem duszą towarzystwa, trzymałem się raczej na uboczu, więc nawet jeśli mówili między sobą, to tylko po to, żeby mieć temat do rozmowy i okazję do ponabijania się z zamkniętego w sobie odludka – dodał, wspominając te czasy, kiedy bliskich znajomych mógł zliczyć na palcach jednej ręki, bo zadawanie się z rówieśnikami i zgrywanie szkolnej gwiazdy nie było nigdy czymś, do czego chciałby za wszelką cenę dążyć. Bidul nauczył go takiego podejścia i był pierwszym miejscem, w którym zrozumiał, że ludziom nie można było ufać i należało się otaczać małym, ale zaufanym gronem osób.
Josie nic nie mówiła, no tak... Pozory, zasady... – wywrócił oczami. – Jonathan też niewiele mówi o tym, co ich łączy. Pozostało mi tylko obserwować i wyciągać własne wnioski – zauważył. A wnioski swoje wyciągnął już dawno, choć nie brał pod uwagę tego, że kumpel nieco różnił się od niego i był w tym wszystkim bardziej wyluzowany, co mogło sprawiać mylne wrażenie, jakoby zależało mu na młodszej kochance. – Czas pokaże. Tak czy inaczej, jestem za tym, żebyśmy nie ukrywali się przed całym światem i ograniczyli do twojej rodziny. Przynajmniej na początku – stwierdził jeszcze, tym samym kończąc temat ich znajomych, a skupiając się na tym, który bezpośrednio dotyczył jego i Laury. To, by nie zaliczyli przypadkowej wpadki, która ściągnęłaby na nich katastrofę w postaci rodzinnej awantury. Wszystko musiało mieć ręce i nogi, być zaplanowane, a co najważniejsze, oboje musieli być pewnymi tego, że chcieli właśnie tego, co zapoczątkowali w czasie tego wieczora. Związku. Wspólnej przyszłości. Bez tej pewności nie było sensu spieszyć się z czymkolwiek i robić zbędnego zamieszania, a zyskać ją mogli tylko z biegiem czasu.
Próbowałem. Za każdym razem, kiedy daję mu miesięczne podsumowanie kosztów i przychodów, liczę na to, że pójdzie po rozum do głowy – przyznał. Każdego miesiąca wyglądało to podobnie, ale po zsumowaniu wszystkiego w skali pół roku, a nawet roku, powstawał ogromny dług, z którego jeszcze można było wyjść bez większych konsekwencji. – Wydaje mi się, że boją się to zamknąć, żeby nie zostać z niczym i zastanawiam się, czy nie odkupić od nich tego pensjonatu – dodał, zerkając na Laurę pytająco. Zdawał sobie sprawę z tego, że najprawdopodobniej nie chciała się w to wszystko wtrącać, ale był ciekaw, jak zapatrywała się na taką opcję. Marcus mógł sobie pozwolić na ten wydatek idący w dziesiątki może nawet setki tysięcy dolarów. Niewątpliwie taki zastrzyk gotówki pomógłby im w wyjściu na prostą, nawet jeśli kosztem pogrzebania marzeń o prowadzeniu takiego interesu. – Twoi rodzice dostaliby kasę, z której mogliby uregulować długi i mogliby otworzyć coś innego, bardziej dochodowego, a ja martwiłbym się tym, co zrobić z budynkiem – skwitował, uważając to za świetny plan. Jedynym problemem miało być to, jak przekonać małżeństwo do tego, by przystało na tę propozycję. Był jednak skłonny pokusić się o to, by wymyślić jakiś plan i wciągnąć w niego Laurę, by dorzuciła swoje trzy grosze i pomogła mu w przemówieniu swoim rodzicom do rozsądku.
I mówisz o tym dopiero teraz? – wtrącił, spoglądając wymownie na czekoladę, którą mogli doprowadzić do płynnej wersji, gdyby tylko wiedział o tym wcześniej. Niemniej, odnotował sobie tę informację, by w przyszłości móc zaskoczyć Laurę tego typu deserem. Roześmiał się jednak na wzmiankę o snobach i wizji imprezy, na której miałyby się pojawić pianki z płynną czekoladą. – Nie jestem pewny, czy to by przeszło. Niezbyt ekstrawaganckie – stwierdził. Oni pewnie nie mieliby nic przeciwko i chętnie zatrzymaliby się na dłużej przy takiej fontannie, ale pozostali? Raczej gustowali w kalmarach, homarach i innych potrawach powszechnie uznawanych za luksusowe. – Poza tym, czy ty właśnie nazwałaś mnie snobem? – dopytał, przygarniając Laurę do swojego boku tak, by nie mogła mu się wywinąć i by sam zyskał doskonały dostęp do jej boku, po którym zaczął ją łaskotać, jak gdyby wzmianka o snobach i przypisanie go do tego towarzystwa naprawdę ubodło go na tyle, by zasłużyła sobie na tę niewinną karę.

Offline

#26 2022-11-05 20:52:22

Laura Harlow
Administrator
Dołączył: 2022-09-19
Liczba postów: 69
WindowsChrome 107.0.0.0

Odp: 4. Big Lake

Zamknięty w sobie odludek? Jakoś ci nie wierzę – wyznała niemal od razu, zanosząc się cichym, uroczym śmiechem. Ten opis zupełnie nie pasował do Marcusa, którego znała aktualnie; pewnego siebie i swoich zalet, przed którym możliwości stały szeroko otworzone, który brał i robił, co chciał, jednocześnie wiedząc, jak uniknąć problemów za zrobienie czegoś, co niekoniecznie współgrało z przyjętymi regułami. Postrzegała go jako mężczyznę, o którym nikt nie odważyłby się mówić, a nawet jeżeli, to na pewno nie w sposób mogący mu zaszkodzić. Wydawało się jej, że był widziany jako osoba ważna, mająca wpływy, taka, z którą lepiej było się trzymać, niż w której można byłoby bez konsekwencji zrobić sobie wroga.
W porządku – przytaknęła krótko, tym samym definitywnie zamykając temat Josie i Jonathana, ale niejako również ten, który dotyczył ich własnej postawy wobec znajomych i świata. Z perspektywy czasu Laura cieszyła się, że dzieliła ich spora odległość, wszak spotkanie kogoś znajomego w Fairbanks graniczyło z cudem. Oczywiście, istniało ryzyko - jak zawsze - ale to w jakimś stopniu dodawało pikanterii całemu przedstawieniu, nawet jeżeli większa nieostrożność mogłaby zaowocować dotarciem plotek, a potem również sprawdzonych informacji do jej rodziców czy siostry. Tego na razie wolałaby uniknąć, jednocześnie wiedząc jednak, że gdyby jej relacja z Marcusem nabrała realnego kształtu i stała się związkiem długoterminowym, to konfrontacja była elementem niemożliwym do uniknięcia. To wciąż pozostawała jednak bardzo odległa przyszłość, a Harlow dużo bardziej chętnie wolała skupić się na teraźniejszości, wszak ta okazała się zaskakująco przyjemna.
Odkupić? Po co? – mruknęła w odpowiedzi, dopiero po fakcie uświadamiając sobie, jak opryskliwie zabrzmiała. Nieznaczny uśmiech miał być niemą formą przeprosin, choć dużo większą uwagę mężczyzny na pewno przykuło spojrzenie Laury. Wciąż pozostawała zaskoczona wystosowaną przez niego propozycją, ale przede wszystkim tym, co padło zaraz potem. – Chcesz kupić tę ruderę, nie wiedząc, co z nią zrobić, żeby moi rodzice mogli uregulować wszystkie płatności i mieć spokój? – dopytała, na swój sposób podsumowując wszystko to, czym zdążył uraczyć ją Marcus.
Brzmiało to wszystko bardzo banalnie i w gruncie rzeczy równie łatwe wydawało się w realizacji, skoro Hearnshaw dysponował odpowiednimi środkami. Problematyczne mogło być jedynie przekonanie państwa Harlow do podjęcia tego typu kroku. I to, że Laura nie zamierzała mężczyźnie na takie szaleństwo pozwolić.
Nie zrobisz tego. Nie będziesz robił niczego ponad to, za co moi rodzice faktycznie ci płacą. Obiecaj mi. – Brzmiała przy tym bardzo pewnie i twardo, ale takie też było jej stanowisko. Nie chciała, by angażował się w coś, co zupełnie go nie dotyczyło i co mogłoby w przyszłości zostać wykorzystane przeciwko niemu, gdyby na przykład jej ojciec lub matka postanowili połączyć te dwa wątki; kupno pensjonatu oraz relację, jaka łączyła go z jedną z ich córek.
Jednocześnie cieszyła się, że rozmowa zeszła na nieco inny, dużo luźniejszy tor, w efekcie czego myślą przewodnią znów stały się żarty oraz niegroźne, zupełnie niewinne zaczepki.
A nie jesteś nim? – rzuciła wesoło, zaraz potem śmiejąc się w najlepsze, wszak jej podatność na łaskotki została bardzo szybko odkryta i wykorzystana. Siedzisko przy palenisku nie dawało jednak zbyt wielu możliwości, również w odniesieniu do ewentualnego rewanżu, dlatego cały pojedynek nie trwał zbyt długo, a Laura skwitowała go przeciągłym sapnięciem.
Chyba robimy coś nie tak – zauważyła, ponieważ ogień ewidentnie przygasł, a dookoła zrobiło się dużo mroczniej i chłodniej. – Albo to sygnał, że powinniśmy kończyć tę ucztę? – dodała po chwili, zerkając na Marcusa z ewidentnym pytaniem dotyczącym kolejnych czekających na nich minut.

Offline

#27 2022-11-05 21:44:13

Marcus Hearnshaw
Administrator
Dołączył: 2022-09-18
Liczba postów: 73
WindowsOpera 91.0.4516.106

Odp: 4. Big Lake

Zdziwiłabyś się, ale myślę, że to historia na potem, albo na inny dzień – przyznał, ale jego spojrzenie dawało jasno do zrozumienia, że nie musiała czekać, aż sam postanowi podzielić się kolejnymi fragmentami swojej przeszłości. Jeśli tylko chciała, mogła pytać go o wszystko. Nawet jeśli coś wydawało się tematem, którego nie wypadało poruszać, to Marcus chyba wolał, by czasami przejęła kontrolę nad rozmową i zadała nawet najbardziej niewygodne pytanie, zamiast czekać, aż sam się otworzy. To, że zrobił to tego dnia, nie znaczyło, że kolejnego również będzie chętny do tego, by dzielić się tym wszystkim, czego doświadczał w życiu.
Żeby im pomóc. Cholera, Laura. Jeśli nie pozbędą się tej rudery, to skończą na ulicy. Może nie za miesiąc, ale za rok albo dwa nie będą mieli co do garnka włożyć. Długi ich wykończą – mruknął z wyraźną frustracją. Denerwowało go to, że klienci, jakimi byli jej rodzice, okazali się tak ciężkimi przypadkami. Kurczowo trzymali się czegoś, co nie rysowało przed nimi kolorowej przyszłości. On zaś mógł pomóc, sprawiając, że mogliby spać spokojnie, kiedy sam w końcu wpadły na to, co zrobić z nowym dorobkiem w postaci budynku, w którym mieścił się pensjonat. – Dokładnie tak. Kwestia przemyślenia, co mógłbym z tym budynkiem zrobić – odparł, wzruszając ramionami. Opcji było zapewne wiele, tylko do tej pory nie zastanawiał się nad nimi i nie gdybał nad tym, co mogłoby tam powstać, a co mógłby potraktować jako nowe źródło dochodu dla siebie.
Laura zaskoczyła go swoim sprzeciwem. Z lekko zmarszczonym czołem, wpatrywał się w nią uważnie, nie będąc pewnym tego, czy bardziej zaskoczyła go tym, że nie zgadzała się na ten pomysł, czy tonem, w jakim prosiła go o to, by złożył jej tę jedną obietnicę.
Czy mógł jej odmówić? W teorii tak. W praktyce, patrząc w jej tęczówki, nie był w stanie.
Ok. Obiecuję... ale nie obiecuję, że nie wrócimy do tego tematu – westchnął. Domyślił się, o co chodziło. I jeśli nie był w błędzie, to musiał przyznać, że mogłoby to być głupie posunięcie w zaistniałej sytuacji, gdyby państwo Harlow dodali dwa do dwóch, o ile w ogóle będzie dane im dowiedzieć się, co ich córkę łączyło z człowiekiem, któremu w zaufaniu powierzyli pieczę nad swoimi finansami.
Nie przy tobie – zauważył, co pewnie nie umknęło również jej uwadze. Początki ich znajomości mogły na to wskazywać, ale musiała przyznać, że z każdym tygodniem się zmieniał. Porzucał próżność i egoizm. Nie dążył do tego, by wywyższać się nad nią i innymi. Żył chwilą, czerpiąc z tej normalności, jaką wprowadzała do jego życia. I musiał przyznać, że przypadło mu to do gustu. Była to przyjemna odmiana od tego, do czego przywykł i jeśli tak miała wyglądać przyszłość, to był gotowy zrezygnować z dotychczasowego towarzystwa, gdzie najważniejsze było czerpanie korzyści z zawieranych znajomości i pokazywanie, że mogło się być lepszym od innych.
Chyba tak, albo to wina tego, że trafiło się coś ważniejszego od pilnowania ogniska – przyznał, zerkając na przygasające palenisko i uśmiechając się lekko do Laury. Ognisko może i nie wyszło tak, jak powinno i w pełni się nim nie nacieszyli, ale mieli przed sobą jeszcze jeden wieczór spędzony w tym miejscu, więc wszystko mogli nadrobić. Przeprowadzona rozmowa, nawet jeśli nie do końca dla nich przyjemna, okazała się w skutkach wystarczająco satysfakcjonująca, by niezadowolenie ze skróconego czasu przy palenisku, straciło w oczach Marcusa na znaczeniu. Były rzeczy ważne i ważniejsze. Dla niego i jak sądził dla Laury również, ważniejsze było to, że wyjaśnili sobie kilka kwestii, dzięki którym wszystko między nimi się zmieniło i dawało poczucie jakiejś stabilizacji i pewności względem tego, jak będzie wyglądał kolejny dzień. – Jutro nadrobimy. Dogaszę to, żeby nie puścić domu z dymem i zajmę się kąpielą. Zabierzesz jedzenie? Kolację możemy sobie urządzić w środku – dodał, wskazując na wszystkie przekąski, których nie tknęli, nie licząc napoczętej paczki pianek. Sam zabrał się za dogaszanie żaru w palenisku, co zajęło mu kilka minut, w których trakcie udał się do kuchni po wodę, która pomogła mu przyspieszyć ten proces. W końcu wrócił do domu i przeszukał szafki w kuchni oraz salonie w poszukiwaniu jakichś świeczek. Udało mu się znaleźć kilka, które były w jakimś stopniu wypalone przez innych gości, ale wystarczyło ich do tego, by uznał, że uda mu się stworzyć odpowiedni klimat do wspólnego lenistwa w wannie. W drodze do łazienki, z kuchennego blatu zgarnął napoczętą butelkę wina, talerz z przekąskami oraz kieliszki i obładowany wszystkim, udał się na piętro. Zostawiwszy wszystko na szafce w łazience, na moment zajrzał do sypialni, by wziąć ręczniki i środki do kąpieli, jakie przywiozła ze sobą Harlow. – Daj mi parę minut – poprosił, przelotnie całując Laurę w czoło, zanim wyszedł z pokoju, by wrócić do łazienki.
Tam od razu zabrał się za przygotowanie kąpieli, a kiedy wanna wypełniała się wodą, pianą i innymi bąbelkami, porozstawiał zapalone świeczki na parapecie. Alkohol i talerz z owocami ustawił na szafce przy wannie, by mieli do nich łatwy dostęp. Przygotowanie wszystkiego zajęło mu dosłownie kilka chwil, a Marcus rozejrzawszy się ostatni raz po pomieszczeniu, zastanawiał się nad tym, czy wszystko wyglądało... odpowiednio? Wystarczająco romantycznie? – Laura? Chyba już gotowe – rzucił niepewnie, przez uchylone drzwi łazienki. Czuł się z tym dziwnie, bo do tej pory nie było mu dane tworzyć takiej atmosfery, sam również nie stykał się z nią podczas schadzek z kobietami, więc nie miał żadnych inspiracji, jakie mogłyby sprawić, że byłoby naprawdę wyjątkowo.

Offline

#28 2022-11-05 23:41:01

Laura Harlow
Administrator
Dołączył: 2022-09-19
Liczba postów: 69
WindowsChrome 107.0.0.0

Odp: 4. Big Lake

Skoro są za głupi, żeby tego uniknąć, to trudno – mruknęła w odpowiedzi, bardzo szybko żałując tak brutalnej oceny. To przecież wcale nie tak, że życzyła rodzicom tego typu nieszczęścia. Kochała ich i pragnęła dla nich wszystkiego, co było najlepsze. Ich szczęście było szczęściem jej oraz młodszej siostry. Ponieważ jednak państwo Harlow zdawali się być ślepi oraz głusi na wszelkie wskazówki i ostrzeżenia, to Laura nie widziała dłużej powodów, by nie nazywać rzeczy po imieniu. Ryzykowali wszystkim, co posiadali jako rodzina, by spełnić głupie marzenia i ambicje, które ewidentnie ich przerosły. Nie myśleli o dobru swoim czy własnych dzieci. Dziewczyna coraz częściej miała wrażenie, że chodziło o to, by po prostu postawić na swoim i pokazać całemu otoczeniu, że mieli rację; by postawić na swoim bez względu na konsekwencje zarówno te aktualne, jak i daleko idące, mogące zniszczyć całą przyszłość. – Nie mieszaj się do tego, proszę. To nie jest twój problem. Chcę dla nich jak najlepiej i jakiś czas temu pewnie bez zawahania pozwoliłabym ci na coś takiego, ale – westchnęła, zaraz potem dając sobie kilka dodatkowych sekund na ułożenie w głowie tego, co chciała mu przekazać – oni nikogo nie słuchają. Sądzą, że wszystko wiedzą najlepiej, że sobie poradzą. I przy okazji nie myślą ani o mnie, ani o mojej siostrze. Może wstrząs jest im potrzebny? – zasugerowała, wzruszając ramionami. Jej obojętna postawa była jednak tylko zasłoną dymną dla emocji, które faktycznie kłębiły się w jej sercu. Bała się kolejnego dnia oraz tego, co mogłaby przynieść przyszłość. Jej siostra wciąż się uczyła, rodzice byli coraz starsi. Nieszczęście wisiało w powietrzu, a ona czuła się bezradna w związku z tym, że nie potrafiła na nich wpłynąć.
Jasne – przytaknęła lakonicznie, uznając, że taka krótka przerwa mogłaby dobrze im zrobić, szczególnie kiedy wciąż wisiało nad nimi widmo poprzedniego tematu.
Laura dość spokojnie i niemal leniwie podniosła się ze swojego miejsca, zbierając z niewielkiego stolika praktycznie nieruszonego przekąski. Zaniosła je do domu, połowę z nich wkładając do lodówki, bo szczerze wątpiła, że akurat w wannie mogliby zajmować się akurat jedzeniem. Dziwna była ta myśl, ale wydawała się w pełni uzasadniona, skoro ich ostatni - i w zasadzie pierwszy w historii - wspólny prysznic zakończył się w hotelowym łóżku. Samo wspomnienie tamtej nocy sprowokowało przyjemny ucisk w okolicach podbrzusza. Nie miała pojęcia, czy dziś czekała ich powtórka z tej dość niegrzecznej rozrywki, ale samo analizowanie takiej ewentualności dodatkowo przywołało rumieniec, który bardzo szybko i widocznie przyozdobił dziewczęce policzki. Czuła to i była tego boleśnie świadoma zarówno w kuchni, jak i w sypialni, w której na dnie walizki starała się odszukać rzeczy do spania i wieczornej toalety.
Tak? – dopytała, nie kryjąc zaskoczenia związanego z tempem, w jakim odbyło się to wszystko. Powiedzieć, że się stresowała, to jakby nie powiedzieć nic, dlatego w stronę łazienki ruszyła spokojnym, nieco rozwleczonym krokiem. Gwałtownie z kolei zatrzymała się w progu, gdy jej oczom ukazało się wszystko to, co Marcus zdążył przygotować. – Nie sądziłam, że drzemie w tobie aż taki romantyk – skomentowała ze szczerym uznaniem, posyłając mężczyźnie równie autentyczny, czuły uśmiech. Wypełniona wodą i pianą wanna, unoszący się w powietrzu aromat płynu, światło rzucane przez migoczące świeczki - to wszystko tworzyło niepowtarzalny klimat, w którym Laura pragnęła się zanurzyć niemal tak samo mocno, jak w kąpieli.
Zamknąwszy drzwi łazienki, odłożyła swoje rzeczy na jedną z wolnych szafek, a sama zajęła się rozpinaniem guzików swetra. Zdążyła jednak uwolnić się od zaledwie jednego, może dwóch. Zamierając w bezruchu, zrównała swoje spojrzenie z tym męskim.
Chciałbyś – zaczęła niepewnie, czując dreszcz przebiegający wzdłuż całej długości kręgosłupa – mi pomóc?

Offline

#29 2022-11-06 00:54:38

Marcus Hearnshaw
Administrator
Dołączył: 2022-09-18
Liczba postów: 73
WindowsOpera 91.0.4516.106

Odp: 4. Big Lake

Z jednej strony Marcus to rozumiał, bo jeśli ktoś był uparty jak osioł, to nie było siły, która mogłaby go zmusić do tego, żeby coś zmienić. W tym przypadku chodziło jednak o dwie córki, którym małżeństwo powinno zagwarantować stabilną przyszłość i spokój w dorosłym życiu. Nie pojmował tego, czemu ojciec Laury zdawał się tego nie rozumieć i dlaczego jej matka nie wykazywała się większym rozsądkiem. Tym bardziej że efektów ich błędów nie trzeba było szukać daleko i wystarczyło spojrzeć na dziewczynę, która zamiast studiować, spełniać marzenia i rozwijać swoje pasje, spędzała niemal każdy wolny dzień w miejscu, które nikomu w tej rodzinie nie dawało żadnej przyszłości.
Jakiś czas temu? A co się od tej pory zmieniło? – zapytał, łapiąc ją za słówka. – Bo nie jestem pewny, czy chcesz, żeby zmierzyli się ze skutkami swojej decyzji, czy może jednak martwisz się konsekwencjami tej pomocy – dodał. Trochę go zaskoczyła, bo wydawało mu się, że chciała dla rodziców jak najlepiej, by nie musieli sięgać samego dna. Jej słowa wskazywały jednak na coś zupełnie innego, a bijąca od Laury obojętność, nieco zbiła go z tropu, bo w takiej sytuacji tracił w niej sojusznika, gdyby jednak zdecydował się twardo obstawać przy swoim pomyśle i z biegiem czasu dążyć do tego, żeby wcielić go w życie. – Nie wiem, Laura. Może jest im potrzebny, ale… Z prawnego punktu widzenia, to nie jest takie proste. Oni się pogrążą, a ty i twoja siostra będziecie za to płacić. Myślisz, że wraz z ich bankructwem, te długi odejdą w zapomnienie? – westchnął ciężko. Dziedziczenie długów było jedną z tych spraw, z którymi spotykał się wyjątkowo często. Wielokrotnie po drugiej stronie jego biurka w kancelarii siadali ludzie, którzy budzili się z ręką w nocniku przez nieodpowiedzialność rodziców. Nie chciał tego dla niej.
Nie chciał też, by ten wieczór przeminął na poruszaniu kolejnych ciężkich tematów. O ile ten pierwszy, jaki wyszedł z jego inicjatywy, choć był ciężki to pozytywny w skutkach, tak dyskusja na temat pensjonatu i długów nie wydawała się czymś, co powinni przeciągać, tracąc cenny czas, jaki mogli poświęcić sobie. A na tym zależało mu w tej chwili bardziej niż na naprawianiu sytuacji finansowej rodziny Harlow.
Tym chętniej zajął się przygotowywaniem kąpieli, która miała być czasem pełnym intymności, ale też okazją do tego, by popracowali nad swobodą, jaka mogła panować między nimi w różnych okolicznościach. Wspólny prysznic, który wzięli w hotelu, był zaledwie czubkiem góry lodowej, która była stworzona z niepewności, wstydu i nieobeznania dziewczyny z relacjami damsko męskimi. Z tym że wtedy kierowały nimi emocje, niekoniecznie pozytywne, które wymuszały podjęcie niekoniecznie przemyślanych decyzji.
Tego wieczoru miało być inaczej.
Lepiej.
Jak widać… – przyznał, kiedy pojawiła się w progu drzwi i przystanęła w nim na moment, obrzucając całe pomieszczenie spojrzeniem. Szukał w jej oczach oznak rozczarowania, może nawet rozbawienia, ale niczego takiego nie dostrzegł. – Sam się o to nie podejrzewałem – zaśmiał się, sięgając dłonią do swojego karku, który potarł w zakłopotaniu. Nie podejrzewał się o tego typu gesty i to, że byłby zdolny do podjęcia się, chociażby prób wcielenia ich w życie – mniej lub bardziej udolnych. Ten dzień, otoczenie, rozmowa, głowa pełna myśli i, co najważniejsze, serce intensywniej uderzające w piersi, ilekroć myślał o tym, że robił to dla niej, doprowadziło do tego, że starał się stanąć na wysokości zadania, adekwatnie do tego, co oferował ten dom. Domyślał się, że w Fairbanks, gdzie miał dostęp do licznych sklepów i swojego domu, w jakim można było liczyć na większy luksus, całe to przedsięwzięcie byłoby prostsze w realizacji, jednak to roziskrzone spojrzenie, czuły uśmiech i uznanie w głosie Laury wystarczyło, by uwierzył, że to, co udało mu przygotować, w zupełności jej wystarczyło.
Kiedy Laura odkładała na bok swoje rzeczy, zrobił krok w jej stronę, kiedy tylko sięgnęła do guzików swojego swetra. Intensywne spojrzenie zatrzymał na wysokości jej oczu, a kącik ust uniósł mu się w zawadiackim uśmiechu, gdy dopuściła do siebie myśl, że chciałby mieć czynny udział w pozbywaniu się kolejnych warstw materiału z jej ciała.
Ostatnio odebrałaś mi tę przyjemność – podjął, robiąc kolejny krok w jej stronę. – Dzisiaj na to nie pozwolę – dodał, sięgając do guzików, z którymi nie zdążyła się rozprawić. Odpinając pierwszy, pochylił się, sięgając do dziewczęcych ust, które złączył ze swoimi w spokojnym, przeciągłym pocałunku, podczas którego odpinał kolejne guziki, by ostatecznie zsunąć materiał swetra z jej ramion i odłożyć go na szafkę obok. – Pytanie, czy mogę pomóc z czymś więcej niż swetrem? – dodał, choć było to pytanie retoryczne, na które nie oczekiwał żadnej odpowiedzi, bo jego ręce samoistnie przesunęły się po jej talii w dół. Marcus, chwyciwszy krawędź bluzki, podwinął ją lekko ku górze, kciukami przesuwając po brzuchu Laury w zaczepnym, delikatnym geście. – I czy zamierzasz pomóc mi w pozbyciu się moich ubrań? – mruknął cicho, nieco prowokacyjnie i zwilżył swoje wargi koniuszkiem języka.

Offline

#30 2022-11-06 13:04:32

Laura Harlow
Administrator
Dołączył: 2022-09-19
Liczba postów: 69
WindowsChrome 107.0.0.0

Odp: 4. Big Lake

Może obie te rzeczy? – zasugerowała, zatrzymując wzrok na wysokości męskich oczu. Sama nie była pewna, o co dokładnie chodziło, wszak sprawa była skomplikowana i niezwykle złożona. – Z jednej strony chciałabym, żeby w końcu przejrzeli na oczy – wyjaśniła krótko, wierząc, że nie musiała dodawać niczego więcej. Jej stanowisko względem pensjonatu było jasne od samego początku. Wiedziała, że tego typu biznes w ich rodzinnym miasteczku nie mógł się sprawdzić, nawet jeżeli burmistrz reklamował to miejsce jako idealne na krótki, weekendowy wypoczynek zarówno dla osób samotnych, jak i większych rodzin. Kilka zabytkowych uliczek i dwie lub trzy lepsze restauracje nie mogło sprawić, że do bram miasta zaczną dobijać się tłumy, dla których niezbędne będzie miejsce do przenocowania. – A z drugiej nie mogę pozwolić, żeby w przyszłości, jeśli prawda o nas wyjdzie na jaw, połączyli te dwie sprawy i mieli ci cokolwiek za złe – dodała zaraz potem, mając nadzieję, że był to argument wystarczająco mocny, by przekonał Marcusa do zrezygnowania z tego pomysłu.
Z drugiej jednak strony on również używał bardzo silnych uzasadnień. Laura wprawdzie nie znała się na prawie, ale przedstawiona przez mężczyznę teza była wystarczająco klarowna, by dziewczyna zrozumiała jej całkowity sens. Raz jeszcze jednak ogarnęła ją irytacja, że rodzice nie pomyśleli nawet o tym; że za ich głupie marzenia miałaby zapłacić ona wraz z siostrą.
Nie możesz brać tego na siebie. Co byś zrobił z taką ruderą w dziurze pośrodku niczego? – Harlow nawet nie brała pod uwagę takiej możliwości, ale w gruncie rzeczy typowo ludzka ciekawość okazała się silniejsza. Marcus nie był przecież człowiekiem, który wszelakie plany inwestycyjne realizował pod wpływem chwili; przynajmniej tak się jej wydawało. Był na to za sprytny, zbyt doświadczony, a to, co dotychczas stworzyli jej rodzice, nie dawało zbyt wielu perspektyw na jakikolwiek rozwój.
Wszystkie te kwestie i związane z nimi niewiadome bardzo skutecznie zajęły dziewczęcą głową. Na szczęście jednak stworzony przez Marcusa nastrój w łazience odegnał ciemne chmury i sprawił, że znów zaświeciło słońce. Laura uśmiechnęła się zatem, zadzierając głowę w celu zrównania swojego wzroku z tym męskim.
Aha, wciąż podoba ci się rozpakowywanie prezentów? – mruknęła, celowo nawiązując do jego wieku, przez który być może zatracił radość z otrzymywania i odpakowywania podarunków. Ponieważ jednak zainicjowany przez niego pocałunek był bardzo słodki, to Laura świadomie przeciągnęła w czasie dzieloną pieszczotę, nieustannie poddając się przechodzącym po ciele dreszczom, gdy dłonie Marcusa tak sprawnie uporały się z jej swetrem.
Czy mógł pójść o krok dalej? Laura nie miała nic przeciwko, co dała mu do zrozumienia poprzez nieznaczne skinięcie głową.
Mogę – zaczęła, zbliżając swoje usta do tych jego, choć moment, w którym przesunął po nich językiem, ewidentnie ją rozproszył – spróbować. – Nie czekając na reakcję mężczyzny, Harlow sięgnęła dłońmi do pierwszego z wielu guzików jego koszuli, powoli rozprawiając się z każdym z nich. Materiał stopniowo ustępował, a ostatecznie znalazł się na podłodze, tak samo zresztą jak koszulka, którą Marcus miał pod spodem, a pod którą Laura wsunęła swoje smukłe palce.
Widok Marcusa w samych spodniach był niezwykle satysfakcjonujący. Takie samo zadowolenie widziała w jego roziskrzonym spojrzeniu, dlatego w celu wzmocnienia tego uczucia, Laura odpięła guzik w swoich jeansach, osuwając je w dół bardzo powoli i ostrożnie. Nie zamierzała nadać temu gestowi jakkolwiek erotycznego wydźwięku, choć czuła, że nieświadomie właśnie do tego doprowadziła, zwłaszcza w chwili, w której stała przed nim w samej bieliźnie, w jakimś stopniu czekając na kolejny ruch z jego strony.

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
ultramkspoznajmysieescobaroszymin22cs-multixgamig